szc, Hugon z Newcastle odgrywa w powieści zupek
ginalną rolę t nie ma nic wspólnego z biblioteką Jefeśj 5Ltviil, do którego dochodzi się przez teraźniejsze cierpienie, chciałby zasugerować istotny związek pomiędzy Hu. ^wtórzyłem więc. Ze nigdy nie napisałem tego zdania, a mój i biblioteką (a także pomiędzy Hugonem i rękopisem),Tjoimówca spojrzał na mnie jak na autora, który nie potrafi działby na ten temat coś więcej. Tymczasem tekst nic Jorpoznać tego. co sam napisał.
o tym ani słowa. Po drugie, Casanova był — przyn^J Natrafiłem później na ten cytat. Pojawia się on w opisie w świetle ogólnie dostępnej wiedzy encyklopedycznej-^potycznych uniesień, które Adso przeżył w kuchni. Epizod dowym amantem i rozpustnikiem, podczas gdy w powiej**- J3*1 * łatwością domyślą się nawet najmniej rozgarnięci ma nic, co pozwalałoby wątpić o cnotliwości Hugoi* V moich czytelników, w całości składa się z cytatów, które trzecie, nie istnieje widoczny związek pomiędzy rękoęJ^rpnąłem z Pieśni nad pieśniami i pism Średniowiecznych Casanovy i rękopisem Arystotelesa, nie ma też w powKfc mistyków. Tak czy owak, mimo źe źródła nie są podane, co by sugerowało, że rozpusta jest wartością godną , *•***• lł fragmenty te opisują uczucia młodego
Trop Casanovy prowadzi donikąd. Joanna d’Are urodzd^ow,cka podczas pterwszego (. przypuszczało,e ostatniego) w Domtćroy; słowo to kojarzy się z trzema pierwszymi na>św.aUczen.a seksualnego. Jeżel, ponownie przeczytać to
fiamy C-dur (do-rc-mi). Molly Bloom była zakochana w k,ldaa'* wtym kontekście (to jest, w kontekście mojego tekstu, gamy wuui iuo-ic nu/.n j j .__, ja niekoniecznie w kontekście tego średniowiecznych źródeł)
I Bl““ lii** (oc^wILc
w Ulissesie niczego interesującego (chociaż znajdzie siffl dyi zapalony .joysista". który sprawdzi nawet tak wyduaa klucz). Oczywiście, jestem gotów zmienić zdanie, jeżeli ju inny interpretator wykaże, iż trop Casanovy prowadzi* jakiegoś ciekawego wątku interpretacyjnego, lecz na raz*! jako Czytelnik Modelowy mojej własnej powieści — czuję I uprawniony do stwierdzenia, że taka hipoteza przynosi t wielkie korzyści.
Pewien czytelnik zapytał mnie kiedyś w dyskusji, ol chod/ilu mi w zdaniu: „Najwyższym szczęściem jest posiał
wtenczas jedyną cnotą jest kochać to. co się widzi. najwyższym szczęściem posiadać, co się ma"". A zatem szczęściem jest posiadać, co się ma. lecz nie w ogóle i nie w każdym momencie życia, ale tylko w momencie ekstatycznej wizji. Jest to przypadek, w którym nie zachodzi konieczność znajomości intencji autora empirycznego: intencja tekstu jest oczywista, a jeżeli słowa angielskie posiadają konwencjonalne znaczenie, tekst nie mówi tego. co czytelnik — kierując się jakimiś idiosynkratycznymi pobudkami - sądził, że przeczytał. Pomiędzy niedostępną intencją autora a sporną intencją czytelnika istnieje tu jasna, przezroczysta intencja
do spalenia Joanny na stosie, lecz hipoteza, w myśl “^,ie od kontekstu): „O Panie, kiedy dusza jest w zachwyceniu Molly Bloom jest alegorią Joanny d Arc, nte pozwalazadsl------* UUSŁa J«t wzacnwyceniu.
ni, en się ma'Poczułem się skonsternowany i przysiągłem, ’ tekstu, negująca interpretację, której nie da się utrzymać.L nigdy takiego zdania me napisałem. Byłem tego pcwM Autor, który nadał swojej książce tytuł Imię rdty. musi być / wielu przyczyn: po pierwsze, nic uważam, żeby szczęką gotów stawić czoło rozlicznym interpretacjom tego tytułu, pokłałoaa posiadaniu lego. co się ma. i nawet Snoopy * Jako autor empiryczny napisałem, że wybrałem ten tytuł po to.
P° drogie, jest mdfeaby dać czytelnikowi wolność: ..Róża jest figurąsymboliczną m°g,n brzemienną w znaczenia, ż. me ma już prawie żadnego:
«. omy*, ***1 _