Atencja dla nauk przyrodniczych skłania pragmatystę do uznania, że liczy się jeden tylko rodzaj doświadczenia, mianowicie eksperyment. Proces, który zmierza do zastąpienia różnych dróg teoretycznych prowadzących do prawdy obiektywnej potężną maszynerią zorganizowanych badań, jest sankcjonowany przez filozofię, czy raczej stawiany na równi z nią. Wszystkie rzeczy w przyrodzie stają się identyczne z przedstawiającymi je fenomenami, gdy są podporządkowywane praktykom naszych laboratoriów, których problemy - w nie mniejszym stopniu niż aparaty - wyrażają problemy i interesy społeczeństwa takiego, jakim ono jest. Pogląd ten daje się porównać ze stanowiskiem kryminologa, który twierdzi, że rzetelną znajomość jakiegoś człowieka mogą przynieść jedynie dobrze wypróbowane nowoczesne metody śledcze stosowane wobec podejrzanego, ujętego przez miejską policję. Franciszek Bacon, najwybitniejszy prekursor eksperymentalizmu, opisał tę metodę z młodzieńczą otwartością: Quemadmodum enim ingenium alicuius haud bene noris aut probaris, nisi eum irritaveris; neąue Proteus se in varias rerum facies vertere solitus est, nisi manicis arcte comprehen-sus; similiter etiam Natura arte irritata et vexata se clarius prodit, quam cum sibi liberapermititur^0.
„Czynne eksperymentowanie” rzeczywiście przynosi konkretne odpowiedzi na konkretne pytania, dyktowane przez interesy indywiduów, grup czy też wspólnoty. Nie zawsze akurat fizyk jest zwolennikiem tej subiektywistycznej identyfikacji, która sprawia, że odpowiedzi warunkowane przez społeczny podział pracy stają się prawdą jako taką. Uznana rola fizyka w społeczeństwie współczesnym wyraża się w tym, że wszystko traktuje się przedmiotowo. Nie on decyduje o znaczeniu tej roli. Fizyk nie jest zobowiązany ani do interpretowania tak zwanych duchowych pojęć jako czysto fizykalnych zdarzeń, ani do hipostazowania własnej metody jako jedynie sensownej postawy duchowej. Może nawet mieć nadzieję,
40 F. Bacon, „De augmentis scientiarum”, lib. II, cap. II, w: The Works of Francis Bacon, t. VIII, WilliamPickering, London 1827, s. 96. [Tak jąknie można dobrze poznać ani wypróbować czyjegoś usposobienia, nie wprawiając go w stan podniecenia - wszak Proteusz tylko wtedy przybierał rozmaite postacie, gdy znalazł się w mocnym uścisku - tak i sztucznie pobudzana, tłamszona przyroda jawi się wyraźniej niż wtedy, gdy się j ej nie zadaj e gwałtu].
że jego odkrycia są komponentem prawdy, o której nie rozstrzyga się w laboratorium. Może ponadto wątpić w to, czy eksperymentowanie jest istotnym elementem jego dążeń. To raczej profesor filozofii usiłuje naśladować fizyka, by włączyć obszar jego działalności do „całokształtu skutecznych nauk”; to on obchodzi się z myślami tak, jak gdyby były one rzeczami, i odrzuca każdą ideę prawdy różną od tej, która została wyabstrahowana z nowoczesnego ujarzmiania przyrody.
Pragmatyzm, który stara się uczynić fizykę eksperymentalną prototypem wszystkich nauk i wszelkie sfery życia duchowego wymodelować zgodnie z technikami laboratoryjnymi, stanowi odpowiednik nowoczesnego industrializmu, dla którego fabryka jest prototypem ludzkiej egzystencji i który wszelkie sfery kultury modeluje na wzór produkcji taśmowej lub zracjonalizowanych procedur biurowych. Każda myśl - by dowieść, że jest słusznie myślana - musi mieć alibi, musi poręczyć swą celowość. Nawet wtedy, gdy bezpośrednie jej zastosowanie ma charakter czysto „teoretyczny”, jest ostatecznie weryfikowana przez praktyczny użytek z teorii, w ramach której funkcjonuje. Myślenie musi być mierzone miarą tego, co myśleniem nie jest - oddziaływaniem na produkcję lub wpływem na zachowania społeczne; podobnie sztuka jest dziś ostatecznie w każdym detalu mierzona miarą która ze sztuką nie ma nic wspólnego, niezależnie od tego, czy chodzi o finanse teatru, czy o wartość propagandową Istnieje jednak zauważalna różnica między postawą uczonego i artysty z jednej strony a filozofa z drugiej. Ci pierwsi jeszcze niekiedy odrzucają osobliwe „owoce” swych starań, na podstawie których są oceniani w społeczeństwie przemysłowym, i wymykają się kontroli konformizmu. Filozof zaś sam usprawiedliwia faktyczne kryteria, podając je za najwyższe. Osobiście, jako polityczny czy społeczny reformator, jako człowiek odznaczający się smakiem, może oponować wobec praktycznych konsekwencji naukowych, artystycznych czy religijnych zjawisk w świecie takim, jaki on jest; lecz jego filozofia destruuje każdą inną zasadę, do której mógłby apelować.
Jest to widoczne w licznych dyskusjach etycznych i religijnych, jakie prowadzą w swych pismach pragmatyści. Są oni liberalni, tolerancyjni, optymistyczni i zupełnie niezdolni do zajęcia się kulturową zapaścią naszych dni. Odnosząc się do współczesnej mu,