Huxley atakuje monopolistyczną, państwowokapitalistyczną organizację świata pod egidą rozumu subiektywnego, który popadł w autodestrukcję, a uznawany jest za absolut. Zarazem jednak jego powieść zdaje się przeciwstawiać ideałowi rzeczonego ogłupiającego systemu heroiczny metafizyczny indywidualizm, który potępia bez różnicy faszyzm i Oświecenie, psychoanalizę i filmy fabularne, odmitologizowanie i obskuranckie mitologie, a nade wszystko sławi człowieka kulturalnego, nieskażonego totalną cywilizacją, pewnego swych instynktów lub, powiedzmy, sceptyka. W ten sposób - chcąc nie chcąc - Huxley wiąże się z reakcyjnym konserwatyzmem kulturowym, który wszędzie - a w szczególności w Niemczech - utorował drogę monopolistycznemu kolektywizmowi; a przecież właśnie ów kolektywizm poddaje on krytyce w imię duszy, którą przeciwstawia intelektowi. Inaczej mówiąc, o ile naiwne obstawanie przy rozumie subiektywnym rzeczywiście doprowadziło do zjawisk46 przypominających te, które opisuje Huxley, o tyle naiwne odrzucanie tej formy rozumu w imię historycznie przestarzałych i iluzorycznych pojęć kultury i indywidualności wiedzie do pogardy dla mas, cynizmu i zaufania do ślepej siły; te zaś służą z kolei odrzucanej tendencji. Filozofia musi dziś zmierzyć się z pytaniem, czy w obliczu tego dylematu może pozostać panią siebie samej i dzięki temu przygotować jego teoretyczne rozstrzygnięcie, czy musi zadowolić się rolą pustej metodologii, hołdującej iluzjom apologetyki, lub niezawodnej recepty w rodzaju Huxleyowskiej najnowszej mistyki popularnej, która tak samo dobrze pasuje do „nowego wspaniałego świata” jak każda gotowa ideologia.
46 Przytoczmy ekstremalny przykład. Huxley wynalazł death-conditioning. Przyprowadza się dzieci do umierających osób, obdarowuje słodyczami i zachęca do zabawy, w trakcie której obserwują one proces umierania. W ten sposób skłania się dzieci do łączenia ze śmiercią przyjemnych skojarzeń i wyzbywania się lęku przed nią. Pctrents' Magazine z października 1944 zamieszcza artykuł pt. „Interview with a skcleton”. Jest w nim mowa o tym, jak to pięcioletnie dzieci bawią się szkieletem, „żeby zapoznać się z funkcjonowaniem wnętrza ludzkiego ciała”. „Kości służą podtrzymywaniu skóry”, stwierdził Johnny, badając szkielet. „On nie wie, że jest martwy”, powiedziała Martudi.
Istnieje dziś powszechna nieomal zgoda co do tego, że społeczeństwo nic nie straciło wskutek upadku myślenia filozoficznego, ponieważ jego miejsce zajął potężniejszy instrument poznawczy: nowoczesne myślenie naukowe. Często mówi się, że wszystkie problemy, które usiłowała rozwikłać filozofia, są albo pozbawione znaczenia, albo mogą zostać rozwiązane dzięki nowoczesnym metodom eksperymentalnym. Faktycznie jedną z dominujących tendencji nowoczesnej filozofii jest scedowanie na naukę tego, czego nie udało się osiągnąć tradycyjnej spekulacji. Tendencja do hipostazowania nauki charakteryzuje wszystkie szkoły, które nazywa się dziś pozytywistycznymi. Niniejsze uwagi nie mają na celu szczegółowego omówienia tej filozofii, lecz jedynie ukazanie jej związku ze współczesnym kryzysem kultury.
Pozytywiści przypisują ów kryzys „neurastenii”. Jest wielu bezsilnych intelektualistów, którzy nie dowierzając wyjaśnianiu, metodzie naukowej, uciekają się do innych metod poznawczych jak intuicja czy objawienie. Według pozytywistów trzeba nam tylko wystarczającego zaufania do nauki. Rzecz jasna, nie przeczą oni, że istnieją destrukcyjne praktyki, do których nauka bywa używana; twierdzą jednak, że taki użytek ją wypacza. Czy jest tak w istocie? Obiektywny postęp nauki i jej zastosowanie, technika, nie potwierdzają obiegowego przekonania, że nauka jest destrukcyjna tylko wtedy, gdy ulega wypaczeniu, natomiast gdy się ją właściwie rozumie, okazuje się niezawodnie konstruktywna.
Niewątpliwie można by zrobić z nauki lepszy użytek. Nie jest jednak bynajmniej pewne, czy jej współczesny rozwój w ogóle prowadzi do urzeczywistnienia tkwiących w niej możliwości. Pozytywiści zdają się zapominać o tym, że przyrodoznawstwo, tak