20 Część I
wyraźnie dużej litery. Potwierdza to zadawane przez niego pytanie: po co zwracamy się ku Niewypowiedzianemu, sięgamy tam, gdzie sięgać nie mamy możności? Znamienną otrzymujemy odpowiedź. Czynimy tak, albowiem odnajdujemy jego ślad w nas samych, ślad zmuszający nas do poszukiwania, do próby nawiązania kontaktu, chociaż dystans, jaki dzieli ten ślad w nas i Jedno samo w sobie, jest nie do pokonania, jest tak wielki, że przyprawia nas o zawrót głowy1.
Pada więc słowo „ślad” (ichnos) i to słowo nam, zajmującym się współczesnymi koncepcjami filozoficznymi, natychmiast kojarzy to Jedno z Bogiem Levinasa, Bogiem w absolutnej diachronii, nigdy obecnym, pozostającym poza byciem i nicością, a także poza wszelką dyskusją na temat tożsamości. Skojarzenie jest uprawnione, gdyż, jak wiemy, Levinas czerpał niektóre swoje tezy właśnie dotyczące Boga nie tylko z Biblii, lecz także z Plotyna. Nie chcę jednak traktować Damaskiosa jako prekursora myśli Levinasa lub innych filozofów europejskich. Rzecz nie w prekursorstwie. Sam zresztą fenomen prekursorstwa poddałam kiedyś krytyce iy. Uderza mnie natomiast fakt, że do tej siatki możliwych znaczeń, jaką tworzy neoplatonik, dają się odnieść także nawet współczesne teorie, choć innym prawom sensu już podległe i w innych kategoriach pojęciowych uzasadniane. Istnieje tu zbieżność myśli w samej idei Jednego, która świadczy o tym, że jeżeli się tak a nie inaczej to Jedno pojmuje, to z konieczności dochodzi się do takich a nie innych wniosków. Zauważmy też, jak trudno myślicielom, którzy o takim Jednym mówią, zachować powściągliwość, jak łatwo przekraczają oni granice Niewypowiedzianego, Combes, przytaczając różne wypowiedzi neoplatonika z rozważań o Jednym, podkreśla obecność w nich takich słów, jak świętość, doskonałość. Mówi też Damaskios o centrum, do którego chcielibyśmy się zbliżyć, choć to niemożliwe. Levinas powiedziałby tu o pragnieniu owej nieskończoności niewypowiedzianej i niedostępnej.
Przejdźmy do drugiej hipotezy. Jak w pierwszej, Platon pyta: jeżeli Jedno jest, jakie należy wyciągnąć stąd wnioski?
Tym razem jednak akcent został położony nie na Jedno, lecz na jest, a więc na bycie. Jedno, skoro jest, mówi Platon, musi uczestniczyć w byciu. Takim stwierdzeniem przechodzi się natychmiast od teologii negatywnej do ontologii, gdzie samo bycie staje się problemem. Bycie ma być czymś innym niż Jedno, a jednocześnie byciu i Jednemu nierozdzielne, byciu przysługuje jedność, a Jednemu bycie2. Kusi mnie, by użyć Keideggerowskiego określenia i uznać, że dzieli je różnica ontologiczna, że należy zatem rozumieć to Jedno-Bycie jako całość niepodzielną, lecz zróżnicowaną, zawierającą w sobie wielość, i to, jak Platon dowodzi, wielość nieskończoną.
Jedno z drugiej hipotezy jest zatem niemal przeciwieństwem Jednego z pierwszej. Wszystkie określenia, które tam traciły sens, tu go odzyskują. Jedno różnicuje się i jednoczy, ma nieskończenie wiele elementów i granicę, jest w sobie i poza sobą, tu i nigdzie, w ruchu i w spoczynku, wreszcie obejmuje to, co zanurzone w czasie, w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, co jest i staje się. Dzięki tym wszystkim określeniom Jedno może być wyrażone, a co za tym idzie także nazwane i poznane.
W interpretacji neoplatońskiej te najrozmaitsze a wykluczające się nawzajem określenia służyły ustalaniu hierarchii bytów. Jak pisał Proklos, druga hipoteza przedstawia „kosmos dialektyczny”, w którym byty postępują od tych, co są najwyższe, do najniższych, to jest do granic tego, co jest jednym, poprzez wszystkie rodzaje pośrednie zgodnie z tria-dycznym prawem. Według tego prawa na pierwszym stopniu znajduje się to, co nierozdzielne (byt), na drugim to, co się różnicuje (życie), na trzecim to, co odróżnia (myśl). Damas-kios krytykował ową hierarchię stwierdzając, że w tym, co się różni, jest zawsze coś nie różniącego się. Kładł też nacisk, jak to podkreśla Combes, nie tyle na kryteria hierarchizacji, co na samą jej podstawę, którą dostrzegał w różnych funkcjach, jakie w tej hipotezie może pełnić Jedno.
Tak więc dla Damaskiosa to Jedno w wielości, gdy tylko myślimy o nim, układa się w różne figury. W pierwszej staje się zasadą bycia, fundamentem wszystkiego, co jest, i każde
Damascius, op. cit., § 4., J. Combfcs, op. cit., s. 67,
ię B. Skarga, Granice historycznnści, Warszawa 1989, s. 52 i n.
211 ParmeniJes, 142 cl.