20.
Część «_/
Jeśli piszesz książkę, to upewnij się, żeby nie dało się jej czytać; w przeciwnym razie nazwą cię błyskotliwym i będą tobą pogardzać.
F.M. Cornford
Kiedy autor tej pracy został 25 lat temu członkiem Towarzystwa Analityków' Technicznych (Socicty of Technical Analysts) w Londynie, książki pisane przez analityków' technicznych lub, jak ich nazywano, analityków wykresów, które opisywały ich pracę, były oparte na wyjątkowo słabej podstawie. Od tego czasu ukazały się setki książek dotyczących prognozowania i analizy technicznej, które były chętnie czytane przez zawodowców, być może na dowód twierdzenia Thomasa de Quincey, głoszącego że „jednym z nieszczęść, które przytrafia się w życiu, jest to, że człowiek czyta tysiące książek tylko po to, aby się przekonać, że nie powinien był ich czytać",
Największą ułomnością tych, którzy piszą takie książki jak ta, dotycząca analizy technicznej, niekoniecznie jest pragnienie bogactwa i sławy, lecz zatrważająca próżność, która każe im sądzić albo że mają rację, albo że są niezastąpieni.
Aż do niedawna w nauce było tak, iż celem publikowania książek nie jest przyczynienie się do postępu wiedzy bądź poszukiwanie bogactwa, ale uzyskanie sławy z tytułu pierwszeństwa. Liczyło się tylko pierwszeństwo. Jednak w ciągu ostatniej dekady w nauce doszło do jaskrawej zmiany postawy. Naukowcy w sposób jawny postawili na pierwszym miejscu swoje własne korzyści finansowe i w ten sposób dołączyli do rzeszy polityków, wydawców, prawników, bankowców, dziennikarzy i innych profesjonalistów. I faktycznie jest czego żałować, bo dzisiejszy szeregowy naukowiec nie jest już tym pomocnym, bezinteresownym i przystępnym naukowcem, jakim był dawniej._