plarze jednego słowa, tak samo „doktor” i „doktór”, że dalej — zdaniem niektórych — „psu” i „psach” to różne formy deklinacyjne „tego samego słowa”, natomiast „łaskotać” „łachotać” i „łechtać” — to trzy egzemplarze
— każdy innego słowa, znaczącego to samo, co pozostałe dwa, i etymologicznie im pokrewnego. .
Powtórzmy: tak rozumiany egzemplarz znaku, słowa, sygnału, symptomu to jednostkowy, konkretny, realny, postrzegalny za pomocą zmysłów przedmiot. Takim przedmiotem jest i ten oto odcisk palca pozostawiony na tej oto szklance, i ta oto pore^h dymu unosząca się tutaj i teraz, i ten oto kawałek obrzmiałej i zaczerwienionej skóry (przy złamaniu nogi), i ten oto, rozlegający się w tym a tym czasie i miejscu dźwięk syreny pogotowia ratunkowego, i ta oto odbitka fotografii danej osoby.
Ilekroć będzie nam , chodziło o egzemplarz znaku, słowa czy obrazu, będziemy to wyraźnie mówili. A zatem nie powiemy, że słowo „matka” jest w tym oto rękopisie zamazane, lecz że ten a ten egzemplarz słowa „matka” jest w nim zamazany. Taki pedantyczny sposób mówienia, choć nieco niewygodny, oszczędza wiele nieporozumień.
Gdy natomiast - mówić będziemy krótko o takim a takim : znaku, słowie, sygnale czy objawie* będzie nam chodziło nie o poszczególne wystąpienie każdego z nich, o ten a ten egzemplarz, lecz o coś innego. O co? Niech , wyjaśni to przykład.
Mówiąc, że wyraz „pies” jest rzeczownikiem 'w języku polskim, mamy na myśli nie to, że ten właśnie, powyższy egzemplarz tego wyrazu jest rzeczownikiem, podczas gdy inne jego egzemplarze nie są rzeczownikami, lecz
— że każdy egzemplarz wyrazu „pies” to rzeczownik. Rzeczownikami więc są nie tylko znajdujące się w różnych miejscach na świecie napisy „pies”, „psa”, „psu” itd. oraz dźwięki „pies” — wraz z ich odmianami deklinacyjny-mi rozbrzmiewające dokładnie w tej chwili, ale i wszelkie przeszłe egzemplarze słowa „pies”, graficzne i akustyczne, a także wszelkie jego przyszłe egzemplarze. Słowem, mamy na myśli zbiór wszystkich egzemplarzy wyrazu „pies”, klasę, jego; wszystkich egzemplarzy. Zbiór ten jest czymś abstrakcyjnym, możliwym tylko do pomyślenia, a nie do zobaczenia ani nawet do wyobrażenia sobie-. Że nie jest on żadnym przedmiotem fizycznym, to jasne. Nigdzie przecież nie istnieje ^etos złożony z wszystkich napisów „pies”. A nawet gdyby istniał, nie mógłby się składać z tych napisów, które teraz są na świecie, oraz z tych, których już nie ma albo jeszcze nie ma. Co więcej, nie mógłby być usypany z napisów i z dźwięków. Nawet wyobrazić sobie nic takiego nie potrafimy. Ale pomyśleć można. Kiedy się o czymś takim myśli, mianowicie o zbiorze wszystkich egzemplarzy graficznych i akustycznych, przeszłych, teraźniejszych i przyszłych słowa „pies”, nie trzeba sobie wyobrażać żadnego stosu czy kopca. Co to bowiem znaczy, że „ten oto napis «pies» jest elementem zbioru'wszystkich egzemplarzy słowa. «pies»”? To znaczy tylko tyle, że napis ten jest egzemplarzem słowa „pies”. Takim właśnie pojęciem abstrakcyjnego zbioru posługujemy się w teorii mnogości.
Zastanówmy się przez chwilę, co stanowi przepustkę do takiego zbioru. Dla uproszczenia weźmy pod uwagę zbiór wszelkich przedmiotów stalowych, przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Gdy pokazują nam jakiś przedmiot i mamy zadecydować: wpisać go do tego zbioru czy zdyskwalifikować, kierujemy się wówczas jedną tylko cechą — stalowości. W rezultacie w zbiorze tym. znajdą się zarów-
77