nia jest coś naturalnego, samo wrzenie wody,' z drugiej jednak strony, występuje tu pewien element sztuczny; wszak czajnik tylko wtedy będzie gwizdał na skutek wrzenia w nim wody, gdy uprzednio wmontujemy weń gwizdek (Mul-der, Hervey, 1971:329). Dylemat ten rozwiązują wspomniani autorzy powołując się na fakt, iż relacja między wrzeniem wody a gwizdaniem jest naturalna, mianowicie przyczynowa. Według nich zaś właśnie naturalność relacji, a nie jej członu będącego znakiem, decyduje o naturalności tego ostatniego. Dlatego rozpatrywane „urządzenie sygnalizacyjne” zostało przez nich zaliczone do oznak naturalnych. Czajnik — powiadają oni -— który raz zaopatrzono w gwizdek, co było jedynym-sztucznym elementem w całej sprawie, nie może sygnalizować nic innego, jak . to tylko, iż woda się w nim gotuje; chyba że wprowadzimy dodatkowo jakąś inną, specjalną umowę. Ponadto — zauważają — aby wywnioskować, że woda się gotuje, nie musimy znać żadnych konwencji, lecz jedynie fakt doświadczalny, polegający na tym, iż para, powstała na skutek wrzenia wody, przeciskając się przez szczelinę gwizdka, powoduje gwizdanie. ""
Nie miejsce tu na dyskutowanie poszczególnego przykładu. Zanotujmy wszelako, że. wystąpiła w nim świadoma ingerencja nadawcy sygnału. Za nadawcę zaś uważamy w tym wypadku nie tylko producenta, który zaopatrzył czajnik w gwizdek, lecz i tego, kto taki właśnie czajnik kupił i teraz korzysta z urządzenia sygnalizacyjnego. .
Fakt wystąpienia świadomej ingerencji nadawcy sygnału został uwzględniony w innej jego koncepcji (Dąmbska, 1973:35—45). Według niej sygnały należą wprawdzie do oznak, ale do oznak zaprojektowanych, mających swego nadawcę. Za oznaki zaś uważa się w tym wypadku zdarzenia i stany rzeczy informujące
0 zachodzeniu innych procesów lub stanów rzeczy; informujące zaś w ten sposób, że albo na ich zachodzenie wskazują, albo je postulują. Otóż oznaki zaprojektowane są z' tego stanowiska — komunikatami, a -wśród komunikatów wylicza się właśnie sygnały, oprócz nich zaś np. wypowiedzi językowe i modele. Wszystkie one są konwencjonalne, w odróżnieniu od symptomów, to jest oznak pozbawionych nadawcy nie zaprojektowanych i np, pozostają-
' cych w związku przyczynowym z tym, o czym informują (Dąmbska, 1973:35—45),
Do drugiej kategorii pojęć sygnału należą te, które zdefiniowano głównie ze względu na stosunek sygnału do. jego odbiorcy. Za sygnały uchodzą w tej grupie znaki wywołujące reakcje '
1 zachowania tego, kto je zobaczy, usłyszy czy w jakikolwiek inny sppsób postrzeże.
Niekiedy zamiast odróżniać sygnały od pozostałych rodzajów znaków odróżnia się funkcję sygnalizowania, spełnianą przez znaki, od innego rodzaju ich funkcji. Tak czyni Karl Ludwig Bułjler (1 BeŚ^jężykoznawca, filozof i pSy-tfKoIog austriacki, który znakowi językowemu przypisuje trzy funkcje: sygnału, symptomu i symbolu. Jako sygnał, wyrażenie apeluje, zwraca się do słuchacza i kieruje jego reakcjami wewnętrznymi i zachowaniami, niby sygnalizacja świetlna na skrzyżowaniu ulic, regulująca ruch kołowy i piesży. Zarazem zaś jako symptom odsłania ono przeżycia mówiącego, a jako symbol przyporządkowane jest pewnym przedmiotom i stanom rzeczy.
Zauważmy: funkcja sygnalizowania przysługuje tu wyrażeniom języka, te zaś w normalnej sytuacji porozumiewania się mają swego świadomego nadawcę. Stąd sygnałami są dla Buhlera -—ha odwrót niż, według Morrisa czy Muldera i Harveya — znaki konwencjonalne,
153