o nic innego jak o to tyiko, co zdoła wywnioskować obserwujący —zwykłą w czasach Witt* gens teina — sceną na budowie: majster murarski krzyczy „podaj cegłg”, a : pomocnik na ten rozkaz ją podaje. Owo zdanie, gesty oraz towarzysząca im sytuacja — oto tzw. znaczenie słów „podaj cegłą” (Wittgenstein, 1972:16—26),
Zgodziliśmy się, że .odbiorca znaku przeprowadza wnioskowanie, czyli rozumowanie. Polega ono na czynieniu domysłów co do tego, co ów znak znaczy, oznacza i wyraża. Domysły te,, poddane rekonstrukcji, przybrałyby postać takiej oto inferencji:
„Wystąpiło (4)” — pierwsza przesłanka;
„Między (A) i (B) zachodzi taki a taki związek” — druga przesłanka;
„Związek ten jest tego rodzaju, iż. z obecności (4) można się domyślić, że i (Bj ma miejsce” — trzecia przesłanka;
„(B) jest tym, co zostało wskazane, oznaczone, przedstawione przez (4)” — wniosek.
Trzeba sobie zdawać, sprawę, że wnioskowania tego rodzaju przybierają w praktyce "postać szczątkowych i utajonych. Nikt więc, patrząc na czyjąś fotografią, nie formułuje —• nawet w myśli — przesłanek i wniosku. Nikt nie buduje zdań w rodzaju: „oto leży przede mną fotografia; układ i proporcje odcinków linii prostej oraż linii krzywych są na niej takie a takie;, również we frontonie pałacu w Łazienkach ów układ i proporcje są takie same; , między fotografią a pałacem w Łazienkach zachodzi podobieństwo geometryczne; podobieństwo geometryczne między fotografią a pewnym, przedmiotem poza nią każe się domyślić, iż fotografia ta stanowi znak ikoniczny, przedstawiający ów przedmiot; zatem ta fotografia to znak ikoniczny pałacu w Łazienkach”. Zwykle, spojrzawszy na fotografię, od razu skrótowo formułujemy gotowy wniosek: „to
jest pałac w Łazienkach”. Pomijamy przesłanki jako oczywiste. Takie rozumowanie, w którym pominięto przesłankę lub przesłanki, nosi nazwę entymema tycznego. I rozumowania, które przeprowadzamy, interpretując znaki, właśnie przeważnie bywają entymematyczne.
Bardziej kompletną postać przybierają dopiero wtedy, gdy mamy trudności z rozszyfrowaniem znaku, ze zrozumieniem go, z identyfikacją tych rzeczy lub zdarzeń, do których się odnosi. Oto np. pokazano nam fotografię jakiegoś budynku wykonaną z lotu ptaka. Nig-dyśmy tej budowli nie oglądali z góry. Zastanawiamy się więc. „Zaraz, zaraz [...] po obu stronach woda. A pod jednym ze skrzydeł obiektu widniejącego na fotografii — jakby kanał łączący dwa stawy. Do dużego prostokąta, zftaj-. dującego ,się pośrodku, przylegają bokami z le--wej i prawej dwa mniejsze -—to pewnie dachy głównego budynku i jego skrzydeł. Już wiemy. Przecież1 taki właśnie jest pałac w Łazienkach. Tak, to musi być zdjęcie lotnicze tego pałacu”. Jak. widać, w wypadkach wątpliwości > co do tego, czego znakiem jest dana rzecz lub zdarzenie, nasze wnioskowania stają się mniej skrótowe, a także bardziej uchwytne dla nas samych.
Zwykle bowiem, gdy w pełni opanowaliśmy dany system znakowy, rozumowania, na których polega posługiwanie się znakami, są dla nas samych utajone; nie zdajemy sobie sprawy, że je przeprowadzamy. Gdy np, czytamy tekst w języku ojczystym, rozumiemy wszystko automatycznie, niejako nie myśląc, nie zastanawiając się. Dopiero gdy biedzimy się nad wypowiedziami języka słabo znanego, dochodzi do formułowania przesłanek — w myślach — i do wyciągania z nich wniosków. Zaglądamy do słownika, wyszukujemy, co znaczą poszczególne słowa, robimy domysły na temat znaczenia
209
H Wstęp do semiotyki