A więc, jeśli ktoś (dla ciekawości albo z dziwactwa) chce, aby lalka albo jakieś inne nieożywione dało wypowiedziało jakie słowo, niech zastanowi się z jednej strony nad ruchem narządów głosowych, a z drugiej nad podobnymi dźwiękami wytwarzanymi w nieożywionych dałach oraz nad tym, jaka to zgodność powoduje podobieństwo dźwięków; w ten sposób może on rzudć nieco światła na to zjawisko. Ale, by przejść nieco bliżej sedna sprawy, wielu uczonych jest zdania oraz przekonanych w opinii, że naśladowanie ruchów naszej mowy może być urzeczywistnione przez istoty pozbawione zmysłów, jeśli zręczny człowiek poświęd nieco czasu na wymyślenie i skonstruowanie takiego instrumentu, który wydawałby owe rozmaito dźwięki; u ponieważ nio mają one więcej niż siedem podstawowych różnic, poza samogłoskami (jak twierdzą niektórzy, co pieczołowlcio Je notowali), nio byłoby chyba trudną sprawą złożyć tuką maszynę. Skoro zuś będzie ona subtelnym naśladowaniem dzieła natury, będzie też rzcc/.ą konieczną, aby nasz artysta miuł takio oto kwaiillkuęjo, żo tkwiłby głębiej niż tylko powicrzchownlo w iprawioh anatomii, u najlepiej
pośrednictwem kijka: gdyż Jak inuo/.aj głuchy o/,łowisk slawulby się zdolny do muzyki, trzymając między zębami kijok, którego ilmgl konino oplom się nu wioli albo na wirginale, gdyby nie fakt, żo proporąjoiuilnn w*lr/i|iiuiila patyka (il/.lulając w głowie człowieka jak wybijanie rytmu) powodują podoimy ruuh w |ogo mózgu, nio przechodząc przy tym przez ucho a przez to nio będąc diwlęklem limo/n), niż luk, juk goły ruch jest dźwiękiempor. Holdbk, Rlements uf S/wet )\, IftftU, s 160 (zoli. nlż.aj przyp. 49), Du Yerney, Traitó de 1‘oule, i. 90; lltslolre de I' Aciubnde royule de,* Sciences, I, s. 397.
42 Philocophus, s. 19; por. i. 70 71 nu limit llzjologii uchu; Miiiinunnu, Hurm. univ., „Tr.... des sons ...", I, prop. I II, Hurm. Ilb,, I, prup. II.
43 Philocophus, b. 45 4H; poi s. 110 113 na liniał ptaków naśladujących mowę ludzką i dźwięki nieożywione; por M i<m nhi n ni, ii.mu unie , PriflOI g6n6rulo uu lecteur, zn. A 111; J. Cohun, llunuin, Uoliots In Mylh mul Science, London 1966. Na temat mówiących posągów por. I, Tiiiihnihmi, < f/liimi1 ni tle and l(\iwrlmenlal Science, II, New York 1929, i. 6H0, 825; IA Va i im, Ulmdiinn Ihuno mul l/ie lic cnie tle Tradition, London 1964, 8. 67, 147 149.
by był dobrzo obznajmiony z mięśniami i nerwami mieszczącymi się w głowie, która Jest zusadą i sprężyną wszelkich owych zewnętrznych ruchów, dzięki którym mowa jest wykonywana i wypowiudunu. Uważam też, że model powinien mieć kształt głowy, któru jest królewską częścią dała, jakiej powierzono mowę, poniewuż tuk Juk język 1 wargi artykułują, tak głowa rozbrzmiewa mową. Brązowa głowa brata Bacona, a także ów posąg, uformowany przez Albcrtu Wielkiego, który przemówił do Tomasza z Akwinu i który on rozbił, błędnie biorąc go za magiczny wymysł, nie były z pewnością niczym innym jak matematycznymi inwencjami przysposobionymi tak, by imitować ruchy mowy, wykonywane przez narządy unieszczone wewnątrz i wokół ust.
Bulwer był wstrząśnięty społecznym, obywatelskim i prawnym upośledzenicniem głuchoniemych, których często uważano za imbecyli — zwrócił on uwagę, że większość niemych była taka, ponieważ od dziecka, z powodu głuchoty, byli oni pozbawieni wszelkiego doświadczenia mowy oraz normalnego ćwiczenia rosnącej inteligencji przez ludzkie porozumiewanie się44. Cytował on za Sir Kenelmem Digby przypadek pewnego szlachcica, z którym Digby się zetknął, gdy przebywał w Hiszpanii w służbie księcia Walii (późniejszego króla Karola I); szlachcic ów „urodził się głuchy, tak głuchy, że jeśli strzelano mu z pistoletu obok ucha, nie mógł tego słyszeć, w konsekwencji zaś był on też niemy, gdyż skoro nie był w stanie słyszeć słów, nigdy też nie mógł ich naśladować ani rozumieć”. Ale całe obejście i wygląd młodego Człowieka, „a w szczególności nadzwyczajna żywość i uduchowienie jego oczu ... były oznakami wiele mówiącymi o dobrze zaprawionym umyśle we wnętrzu”. Po tym, jak „przez czas dłuższy lekarze i;chirurdzy wystawiali na próbę całą swą biegłość, lecz wszystko na próżno”, pewien dobry ksiądz nauczył go jak „słyszeć dźwięki słów oczami, i posiąść w ten sposób umiejętność mówienia posługując się własnym językiem”45. Umiejętność tę posiadł on zaś tak dobrze, że -
44 Philocophus, s. 102-109; por. s. 88-97, 109-138.
45 Ibid., s. 55-61, gdzie cytuje Sir Kenelm Digby, Two treatises, I, rozdz. 28,
18, 254-256; por. Philocophus, s. 91-92, 155-168. Karol udał się do Hiszpanii z księciem Buckingham w roku 1623. Księdzem był benedyktyn Pedro Ponce de Leon; por. 'Mersenne, Harm. univ., „Tr. de la voix”, prop. LI; DAved Wright, Deafness: A personal account, London 1969, s. 140-142; H. Lane, When the Mind Hears: A hislory of the deaf,