Tyle dawszy, że i mnie te będę znać knieje,
1 między pasterzami z moją trzódką małą,
Z piosnkami, kiedyżkolwiek zasłynę z pochwałę.
Dafui kochana, Dafni, Dafni ulubiona,
Żądze mćj cel i głowy mej piękna korona!
Ani ja zajrzę komu bogatego mienia,
Dóbr obfitych, wielkiego ani urodzenia,
Tyś to wszystko jest u mnie. Niech i inne słynę,
Że są piękne, chwalebne; i ciebie nie minę Też swe chwały: gdyż i ly z sykulskićj się rodzisz Spółdziedziczka dziedziny i niemal wywodzisz Ze krwi ich swe strumienie. A luboś przymniejsza, Cóż gdyś sercu mojemu tyle przyjemniejsza?
Coż gdyś i ukochańsza. Stań jeno u zdroja,
A w nim się przejrz, obaczysz, jaka piękność twoja, Jakichcś jest wdzięków. Lice twe nadobne,
I usta koralowi krwawemu podobne,
Oczy gwiazdom niebieskim, które bez urazu Ciała, skroś przenikają i wchodzę do razu Swym do serc promieniem; włos iółto-blyszczący, Dość kwiateczków natkniętych, róż, lilij mający,
W koło czoła tak się lśni: jako więc do szyje Malowanych gołębic, rozmaity bije Blask, (o złoty, to srebrny. Ale co cię zdobi Jeszcze bardzićj, ieć cnoty takoweż sposobi Twój natura piękności. Będąc jeszcze mały,
Gdy mi ani mchem pierwszym jagody zrastały,