W iosną roku 40S p.n.e. po raz ostami wystawi! Eurypides tetraio-gię tragiczna w Atenach. Jedną z jej sztuk był zachowany dla nas Orestes. Nic wiadomo dziś dokładnie kiedy, ale chyba bardzo niedługo potem znalazł się poeta w Pełli, stolicy Macedonii, na dworze miłośnika kultury greckiej, króla Archelaosa, gdzie miał spędzić ostatnich kilka lat swego żywota i w bliżej nieznanych nam, ale - sądząc z różnych przekazów - tragicznych okolicznościach zakończyć swoje długie życic.
W nowych i bardzo chyba różnych od ateńskich warunkach tworzył dalej, kontynuując dzido lat attyckich, lecz wyraźnie przy tym ulegał wpływom owego*środowiska. Bo też, mimo akcentowanego filhellcnizmu władcy, dwór monarchii macedońskiej stanowił coś zupełnie różnego od miejskiej, demokratycznej społeczności ateńskiej. Krąg odbiorców był węższy i inne miał tradycje kulturalne, których nic sposób było chyba „nadrobić” gorliwością w przyjmowaniu helleńskich nowinek. Inny był sam kraj, jego ludność, jego obyczaj i mimo żc przygotowywało się już to charakterystyczne sprzężenie hellcńskości i macedońskości, które dokonać, się miało o wiek później, za Aleksandra Macedońskiego i jego następców, to jednak Atcńczyk epoki Eurypidesa, a i on sam pewnie, musiał patrzeć na Macedończyków (a przynajmniej na ich elitę władzy i kultury) jako na coś może już nic barbarzyńskiego, ale jeszcze na pewno nie w pełni helleńskiego. Tworzyły się pomosty, w wierze i w micie. Dorabiano - rzecz w Grecji ogromnie ważna - wspólne mityczne genealogie. Eurypides napisał nie-zachowaną dziś, lecz dość dobrze nam znaną z urywków sztukę Archełaos, poświęconą swemu królewskiemu gospodarzowi. Ona oraz jeszcze dwie pozostałe tragedie trylogii, najprawdopodobniej Temenos i Temenidzi, wiązały się z mitycznymi dziejami dynastii wyprowadzanej od Heraklesa i w ten sposób zaszczytnie łączonej z tradycją grecką.
W Macedonii powstały też trzy :nnc sztuki poety, które już po zgonie Eurypidesa (406 r. p.n.c.) wystawiono w teatrze Dionizosa w Atenach, w roku 405, z wyjątkową świetnością. Przyniosły one autorowi ostatnie, piąte zwycięstwo w agonie dramatycznym, niestety już pośmiertne. Na trylogię tę składały się: f/igenia w Auli (kie, niezachowany Alkmeon w Koryncie i Bakchantki. Ten ostatni dramat jest jedną z największych tragedii poety, ale niełatwo poddaje się interpretacji. Jest zjawiskiem literackim jedynym i odosobnionym zarówno w twórczości samego poety, jak i w dziejach tragedii klasycznego V w., które silnym, drastycznym akcentem zamyka.
Eurypides czerpał, jak zawsze, z mitu, już nic tylko heroicznego, lecz boskiego. Z mitu tego boga, w którego kulcie i pod którego opieką zrodził się i rozwinął wielki dramat, ale też - co znamienne - którego legenda nigdy niemal nic trafiała na orchestrę greckiego teatru. Piszemy „niemal”, ho Ajschylos raz podjął już był bardzo zbliżony temat w tetralogii Lykourgeia, czyli Dzieje Lykurga, złożonej z Edónes (Edonowie - nazwa szczepu). Bassarai (określenie bakchantck), Neaniskoi (Młodziankowie) oraz dramatu satyrowego Lykourgos. Bohater tytułowy tetralogii, król Edonów w Tracji, nic chciał pozwolić na przemarsz Dionizosa i jego orszaku przez swoje ziemie, gdy bóg mszał na Indie; pojmał nawet bakchantki i satyrów bog3; sam Dionizos musiał kryć się w motzu, u Tetydy. Ale zemsta boga była okrutna: porażony szaleństwem władca mordował toporem własnego syna. Dryasa. biorąc go za szczep winny, kraj nawiedzała zaś klęska nieurodzaju, którą zażegnać miało dopiero roz-szatpanie Lykurga końmi na górze Pangajon. Jakąś zupełnie nam nieznaną Lykurgeję miał też napisać i wystawić w roku 467 p.n.e. współczesny Ajschylosowi tragik Polyfrasmon.
Jak łatwo spostrzec. Eurypidesowe Bakchantki nawiązują do podobnego tematu: są sztuką o wprowadzeniu nowego, orgiastyczne-go kultu, o oporze władcy i strasznej karze, jaka go za to spotyka. Nowe, wielkie bóstwo wkracza w krąg grecki, miażdżąc przeciwników i szyderców.
Za czasów Eurypidesa Dionizos, który n3 Olimp dostał się dosyć późno, bo w poematach Homerowych ledwie że pojawia się jego imię, a sam bóg żadnej wybitniejszej roli nie odgrywa, był już i w Atenach, i w całej Grecji bóstwem przyjętym i akceptowanym, uwielbianym i żarliwie czczonym. Dowodzi tego samo istnienie świąt dionizyjskich i ich rola w życiu kulturalnym Alen. zwłaszcza