i) O
/'/•orz / jrfjn iobowtór
I'o w Jeść z kluczem z reguły bulwersuje, i to zarówno zainteresowanych bezpośrednio (a wl//c skryte za literackimi bohaterami realne osoby, przy czym „akryle" to właśnie tyle, co ujawnione), jak i czytającą publiczność. Ta bulwersacja niesie z sobą pewne niebezpieczeństwo, mianowicie odwrócenie uwagi od samej książki i skupienie się na otaczającej ją anegdocie towarzyskiej. Tak właśnie przebiegałoby swoiste samounicestwienie książki z kluczem: powieściowe uogólnienie realnych osób w skandulizującej lekturze może zostać zredukowane — po „złamaniu szyfru" — na powrót do nich samych. Literatura ulega wtedy degradacji do poziomu plotki lub donosu, uogólniający wysiłek pisarza zostaje przeoczony czy wręcz zniweczony.
To właśnie takiej sytuacji boi się, recenzując Pantokratora, Mieczysław Orski: „Legenda środowiskowa, wrocławska, dopisała do tej powieści klucz, którego w niej nie ma. Gdyby próbować w teatrze NUM i jego członkaęh oraz wyznawcach szukać rzeczywistych odniesień do „Laboratorium" Grotowskiego [...], skończyłoby się to wielkim uproszczeniem, nawet zbanalizowaniem książki i z drugiej strony — zarzutem zwolenników wrocławskiego mistrza, że Łoziński jego teorii nawet nie lizną!" ,sf. Orski celowo nie chce dostrzec oczywistego „klucza" (oczywistego przynajmniej na poziomie anegdoty), nie dopuszcza też możliwości paszkwilu, w którego poetyce leżą właśnie umyślne uproszczenia i przerysowania, wytyka więc Łozińskiemu jako potknięcie „kilka zbytecznych złośliwostek środowiskowych" (a jednaki).
Ale niezależnie od groźby samounicestwienia literatury zawiera się w każdej chyba powieści z kluczem dodatkowa szansa. Widzę tę szansę w przesunięciu centrum zainteresowania czytelników z płaszczyzny powieściowej na pozaliteracką, w odwróceniu uwagi czytających od literackiej fikcji i zwróceniu jej ku realności psychicznej i socjalnej. O ile tylko nie sprowadza się do trywialnych ujednoznacznień, nie kończy na rozszyfrowaniu pseudonimów, fakt ten ma swoje pozaliterackie znaczenie: skłania do zainteresowania się dookolną sferą życia, do konfrontacji świata literatury ze światem *czytelnika, odnawia dramatyczne napięcie między literaturą i życiem, w polu którego toczą się najbardziej zażarte spory teoretycznoliterackie.
Powieść z kluczem nie ułatwia mi identyfikacji z literackim bohaterem (co dla wielu publicystów dziś jeszcze stanowi koronne kryterium oceny dzieła), bo przestrzeń identyfikacji z postacią jest już jakby zajęta przez roulną osobę, na ogół przecież dobrze znaną w życiu publicznym. Powieść z kluczem nie pozwala mi pozostać w świecie literackiej fikcji, lecz odsyła na powrót do rzeczywistości socjalnej, unaocznia, że doświadczenie lekturowe nie jest azylem, lecz może byś doświadczeniem porównywalnym z rzeczywistymi związkami osobowymi, że kon-
»• M. Orski, Święto lumpa, „Twórczość", 1979, nr 10, s. 125.