powinny być „wdzięku estetycznego” pozbawione1. Nie jest rzeczą przypadku, że swoistą syntezę ówczesnych poglądów o pięknie i brzydocie można znaleźć w Róży (1909) Żeromskiego. Problemy relacji między pięknem a brzydotą, estetyzacji brzydoty, obiektywnego lub subiektywnego istnienia tych pojęć należały wówczas do szczególnie istotnych. Oto Anzelm opowiada Czaro-wicowi przebieg jego rozmowy z Krystyną:
Mówiłeś jej wiele, uczenie i książkowo o sztuce I o pięknie. O pięknie. Parsknęła jadowicie i zdradziecko. Spytałeś, czemu się śmieje? Odpowiedziała, że nic jej bardziej nie śmieszy niż wszelkie gawędy o „pięknie”, dyskusje „estetów” o tym, czego nigdy nie widzieli, ponieważ piękno swoje zna tylko artysta, i to wówczas, gdy zamierza tworzyć, a nie wówczas wcale, gdy dokonał dzieła. Rzuciła krótko, że według niej sztuka nowoczesna zająć się powinna zniweczeniem owego zjełczałego piękna, które stało się nie do zniesienia wskutek plotkowania o nim estetów, i wydobyciem w sztuce - na przykład - brzydoty. Broniłeś się mówiąc, że brzydota jako obiekt sztuki nic będzie bynajmniej wytworzeniem kultu brzydoty, lecz znowu kultem tego samego piękna. Utrzymywałeś, że to, co nazywamy teraz pięknem, złą ma może nazwę, ale zawiera w sobie intencje słuszne, gdyż stanowi usiłowanie zbadania zjawiska — takiego, na przykład, jak „Los Banahos” Velasqueza - pojęcia go i zawarcia w sylogizm.
Mówiła: „To mi się podoba, a to mi się nie podoba — ma prawo powiedzieć Goya czy Beardsley. To jest ładne, a to jest brzydkie. Oto wszystko. Żadnego piękna absolutnego nie ma. Jest tylko wola artysty, jego prawo. Esteci mogą sobie rozprawiać, ile im serce dyktuje, gdyż to, co się im podoba lub nie podoba w dziełach artystów, jest czymś zgoła innym niż rzeczywistość twórcza”2.
Najbliższy Żeromskiemu będzie jednak ideologiczny wymiar piękna i brzydoty. Aspekt rewolucyjny, buntowniczy brzydoty pojawi się wyraźnie w scenie balu, jako polemiczny gest wobec stwierdzenia, iż „patriotyzm może być jedynie kultem piękna” (s. 107). Alegoria rewolucji, a następnie postać wyobrażająca „Aąuellos Polvos” Goyi dla uczestników balu są przede wszystkim odrażające. Zostają odczytane jako prowokacja estetyczna, obyczajowa („Cl dckadencl po prostu lubują się w brudach, w obrzydliwościach, w perwersjach i okrucieństwach", s, 110) i polityczna.
Nie tylko w twórczości Żeromskiego brzydota sprzęgnie się z postawą buntu powiązaną z doświadczeniem nędzy społecznej. Warto przypomnieć w tym kontekście dwie powieści ukazujące się w latach zwiększonego zainteresowania problemem brzydoty: Dziecko salonu (1906) Janusza Korczaka i Henryk Flis (1908) Stanisława Antoniego Muellera. Łączy je typ bohatera: zbuntowanego indywidualisty odwracającego się od mieszczańskiego świata zakłamania i nudy. Obaj są początkującymi pisarzami, co stwarza dodatkowe motywacje dla ich alienacji. Utwory Korczaka i Muellera mają cechy powieści rozwojowej, są obrazami przemian młodego człowieka poszukującego nowych doświadczeń życiowych. Zetknięcie z „nędzą i brzydotą życia" staje się dla Janka i Henryka doznaniem przełomowym.
Brzozowski w pochlebnym szkicu o Januszu Korczaku zestawiał jego twórczość m.in. z utworami Zygmunta Niedżwieckiego i Szaloma Asza. Niedźwiecki początkowo „szpetotę i brzydotę życia, jego znieprawienie, odarcie z piękna 1 wzniosłości oddawał silniej i pewniej niż Korczak (...) z czasem jednak stał się tylko sceptycznym rysownikiem"3. Z Aszem łączy go temperament pisarski i poczucie odpowiedzialności. Nikt jednak (a przywołano tu jeszcze nazwiska Konopnickiej i Świętochowskiego) w sposób tak autentyczny i osobisty nie wyraża swojego związku z nędzą i cierpieniem4. Słynna replika bohatera powieści Korczaka, na
163
K. Irzykowski, Z kuźni bluinlerstw. Aforyzmy o czynie, w. Czyn i słowo, Kraków 1980, s. 284. Pisma, pod red. A. Lama.
S. Żeromski, Róża. Dramat niesceniczny, oprać, tekstu S. Pigoń, Warszawa 1966, s. 58-59. Numeracja stron według tego wydania.
S. Brzozowski, Janusz Kornak. Współczesnapowie/ćpolska, op. cit., s. 154.
Wspomina Brzozowski cakże o własnych Wirach, utworach Ludwika Stanisława Licirt-skiego i Feliksa Brodowskiego: „wszystko to są w pewnej mierze karty tej samej niewesołej księgi” (op. cit., s. 152). Nobilitacja brzydoty Jako estetyczna konsekwencja fascynacji środowiskiem nizin społecznych jest szczególnie znamienna dla twórczości Ludwika St. Llcliiskie-go. Widoczna tu tendencja do etyzacji brzydoty oznacza nakaz docierania do rzeczywistych wartości poprzez doświadczenie „ludzkiego śmietnika”: „Widziałem, jak sunąłeś nad ludzkim