XX
Wieczór jest, mój miły, i na ustach twoich składam dwa najtkliwsze pocałunki z życzeniem dobrego wieczora. Dzięki ci stokrotne za twoje noce marzenia, może to przesądem nazwiesz, ale w ten dziień, gdy pisałeś po przebyciu przykrej migreny, jak najwdzięczniejsze we śnie miałam widziadła. Zgadnij też, co to było, lub kto to był raczej. Ach! ta niedziela, kiedyż nadejdzie... Erazmie, mój Eraziu, mój najdroższy Eraziu, widzisz, jaka ja szalona, cały list zabazgrałam twoim imieniem, nie pomnąc nawet, że można co innego pisać...
Obo listy miłosne, jakich biedna Narcyza nigdy do nikogo nie pisałal Chyba do przyjaciółek, bo serce jej szukało ujścia w przyjaźni* i ten jei głód kochania był cementem, który spoił entuzjastki. Kiedy się czyta jej list do której z przyjaciółek, można by mniemać, że to jedyna w jej życiu przyjaźń, tak żywe i szczere są jej objawy: i oto widzimy, że tych najukochańszych było wiele i każda ma swój odcień w jej sercu. I znów szlachetne te przyjaźnie przybierają w listach ton jakże miłosny:
To wiem jedynie, że muszę mieć aby jedną dobę twego żyda — dzień i noc. Noc dobrze za dwunastą godzinę przeciągniętą — tak jak to było w twoim salonie przy stoliku — ach! wtenczas jeszcze nic a nic nie wiedziałyśmy o sobie — proste ogólniki — dzisiaj wiemy bardzo mało, ale mi się zdaje, że coraz więcej dowiadywać się będziemy. Wszystkiego nie powiem i ty mi nie powiadaj. Śliczna lo rzecz, śliczne chwile, póki się ludzie ciągłych nowości dowiadują o sobie. Nie uwierzysz jak ja kocham, zupełnie naddatkowym kochaniem tych, których ciekawa jestem, — ma się rozumieć nie na przeczytanie w książkowym znaczeniu, ale na sfurpryzy, niespokojnośd, zdziwienia..
Takie skarby świeżości serca zachowała la czterdziestoośmioletnia znękana kobieta, a serce to najodważniej, najnaiwniej, można rzec, wypowiadało się, kiedy mówiła do przyjaciółek jak ona — niezamężnych.
Kochać, tak kochać, żeby się nawet bez równoważnej obyć wzajemności — żeby być szczęśliwą przez siebie, w sobie, be* cudzego stracenia. Lękam się jednak ciągle, żebyś słów moich zbyt mistycznym nie przeładowała znaczeniem — ja tu mówię o najrzetelnicszym użyciu szczęścia i przyjemności. Wyobraź sobie śliczną postać rycerza lub pazia — mniejsza o to — kiedy patrzysz na nieco i widzisz, i czujesz że jest piękny, co ci ma na tym zależeć, czy umyślnie dla debie pięknym się urodził — a kiedy skiniesz na niego i przyjdzie — co d pytać, gdzie szedł pierwej...
(do EM).
Jako pasja kochania, przywodzi Gabriela na myśl pannę de Lespiinasse. A ito wszystko to tylko drobna moneta serca: cały ogrom swego uczucia przeleje w sprawę, w naród, w społeczeństwo. I całą swą twórczość będzie tłumaczyła miłością:
...ja d powiem, że i taką lichą autorką bym nie była, gdyby md się czasem do wylączniejśzego szalonego uczucia serce nie zrywało jak ptak do wschodzącego sioóca. Ale moje-serce na błyskawicach musiało poprzestać..
A gorycz niezaznanej miłości obciąża się jakże boleśnie tym, że Gabriela przypisuje temu braki swojej twórczości:
No, nie warto dalej się spodziewać, dość na tym, że nie byłam w całym dągu żyda mojego, ani na 24 godzin, ani na jedną godzinę nawet wzajemną miłośdą kochana — dlatego dzisiaj nic już napisać nie mogę, bo nu na każdym kiroku w pewnych danych — deficyt. Całe szeregi, całe kategorie są dla mnie riiezrozumiałościami — mogę o nich tylko z wierzchu, nie ze środka mówić...
Umyślnie zatrzymuję się nieco dłużej przy pokazaniu tej właśnie Gabrieli. Raz dlatego, że ta nas najbardziej obchodzi przy czytaniu Poganki; po wtóre, że ta inna, ta, która się utrwaliła na wizerunkach, w popularnych broszurach: palriotka,
obywatelka, wychowawczyni — bardziej o wiele jest znana. I Narcyza miała swój moment, w którym Gustaw zmienił się w Konrada. I ona zaczęła od romantycznego szalu, aby pogrzebać własne bóle w służbie narodowej. I ten osobisty moment jej