.
żyło się na tego rodzaju ból. Prawdopodobnie za szybko rośnie albo złapała jakąś nieszkodliwą infekcję, ale naturalnie musi pójść do lekarza. Dla pewności powinna też zrobić prześwietlenie żołądka”.
- Zadzwonię do doktora Vossa - oznajmiła matka - i wszystko szybko się wyjaśni.
- Nic mi nie jest - oświadczyła Maja. - Czuję się doskonale. Po co mi lekarz?
- Pójdziesz i to bez gadania!
Za matką zatrzasnęły się drzwi.
Maja siedziała nieruchomo na łóżku. Przez mgłę zmęczenia, które nagle ją ogarnęło, dławiąc łzy, gapiła się na zamknięte drzwi, nasłuchując energicznych, cichnących kroków matki.
No tak, stało się. Musi teraz wysilić całą swoją inteligencję. Przecież jest inteligentna. I to wyjątkowo. Byłoby śmiechu warte, gdyby nie zdołała przechytrzyć doktora Vossa. W końcu straciła ojca. To normalne, że człowiek w takiej sytuacji trochę chudnie. A jeśli lekarz zechce ją zważyć? Czy jako pacjentka musi stanąć na wadze? Zapewne tak. Ale coś się wymyśli. Równie dobrze może udać, że była u lekarza i w ostatniej chwili odwołać wizytę.
- „Panie doktorze, mama myślała, że złapałam grypę, ale to chyba fałszywy alarm. Czuję się już lepiej”.
Maja zastanowiła się przez chwilę, a potem jej twarz rozjaśnił uśmiech. Tak, naturalnie, to było rozwiązanie! Gorzej będzie z mamą. Jeśli zapyta lekarza? Albo nabrała jakiś podejrzeń i odtąd podczas posiłków nie spuści z niej oka? Mimo problemów z Leonardem. Chociaż to niemożliwe, żeby koncentrowała się jednocześnie na nich obojgu. W takim wypadku Maja będzie musiała zażywać więcej tych cudownych, maleńkich, zielonych pigułek i przez cały dzień być kompletnie „cle-an”. Już ona sobie jakoś poradzi. W końcu przez ostatnie miesiące udowodniła, że może wiele osiągnąć, jeśli tylko chce. Tak jak z tym ohydnym krwawieniem. Zmyła je z siebie i koniec! Dała sobie radę z obrzydliwym tłuszczem, wielkimi, wstrętnymi piersiami, koszmarnymi, okrągłymi biodrami i tłustym tyłkiem. Nie, nie jest bezradnie zdana na łaskę swojego ciała.
Wszystko ma pod kontrolą. Jej ciało należy do niej i tylko do niej. Nikt tego nie zmieni. Ani mama, ani doktor Voss.
Wizyta u lekarza została wyznaczona na pojutrze.
- Pójdę sama! - oznajmiła Maja z nieoczekiwaną gorliwością. - W końcu nie jestem już małym dzieckiem!
To była minirewolucja. Te słowa kosztowały ją wiele wysiłku. Tak długo ćwiczyła, aż zyskała absolutną pewność, że zdoła wypowiedzieć całe zdanie w sposób zdecydowany i bez wahania.
Matka była zdumiona i przez krótką chwilę zbita z tropu.
- W porządku - odparła. - W takim razie nie muszę brać specjalnie wolnego dnia.
6
W szkole kipiało jak w kotle. Każdy starał się jeszcze dorzucić coś od siebie, dolewając tylko oliwy do ognia.
- Była narkomanką!
- Robiła to dla pieniędzy!
- Miała anoreksję!
- Nie wiadomo, czy przeżyje!
Maja dołączyła do grupy dziewcząt i w milczeniu przysłuchiwała się rozmowie. Renata podcięła sobie żyły i została odwieziona do szpitala. Na dodatek połknęła jeszcze tabletki. Teraz była nieprzytomna i nikt nie potrafił powiedzieć, czy z tego wyjdzie.
Tyle przynajmniej dowiedzieli się od pani Gernsheim.
- Dzwonili rodzice Renaty. W tej chwili możemy tylko mieć nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
- Prawdopodobnie przecięła sobie tętnice w poprzek -oznajmiła Ulla. - To częsty błąd. Tętnice trzeba przeciąć wzdłuż wraz z żyłą. Wtedy tabletki nie są już potrzebne.
Maja patrzyła na nią zdumiona. Skąd Ulla to wie? Może warto to zapamiętać? Ale wzdrygnęła się już na samą myśl
49