129
Maeterlinck żywił wielkie uznanie dla Ibsena, ale sam poszedł inną drogą. Teatr jego był też zupełnie odmienny od dotychczasowego francuskiego, dlatego oto wzbudził zaciekawienie, a rychło stał się sławny w Paryżu i w całej Europie. Na czym się zasadza nowość tego teatru? Zobaczymy na przy kła-ł dzie. — Oto treść Intruza:
Jest noc. Dokoła stołu siedzi parę osób. W sąsiednim pokoju leży ciężko chora położnica. Teraz na chwilę usnęła. Wszyscy zaniepokojeni jakby na coś czekali: mąż, brat* dziadek, troje dziewcząt. Rozmawiają półgłosem. Nagle śpiew słowików milknie, cichnie szum drzew, ktoś wszedł do ogrodu, ale nie widać nikogo. Powiał zimny wiatr. Drzwi nie dają się domknąć. Słychać brzęk kosy z ogrodu. Ociemniałemu dziadkowi zdaje się, że ktoś obcy usiadł przy stole. Lampa przygasa. Północ bije. Z sąsiedniego pokoju dochodzi kwilenie niemowlęcia. Wreszcie wchodzi siostra miłosierdzia i zwiastuje — śmierć chorej. Gościem nieznajomym, intruzem była śmierć. —^
W Ślepcach Maeterlinck przyrównuje Judzkość do gromady ślepców, mężczyzn i kobiet, zbłąkanych wśród skał nadmorskich, których przewodnik -^.staruszek, jedyny między nimi widzący, siedząc wśród nich usnął snem wiecznym. Oni myślą, że odszedł szukać drogi, czekają na jego powrót. Wreszcie stwierdzają śmierć i stają bezradni.yPrzeęzuwają zbliżającą się zatratę. Czy my wszyscy nie jesteśmy takimi ślepcami?J
Jak widzimy, jest to teatr symboliczny, rodzaj w historii dramatu zupełnie nowy. Spbśob wyrażania się jest tu całkiem odmienny od dotychczasowego. Często nie mą zupełnie akcji, którą zastępuje „nastrpj“. Głównie nastroi wyczekiwania na ja-( kies nieszczęście. Czasem znów poeta KsztSłlUje ćikcję całkiem arbitralnie' Jest ona czysto zewnętrzna, na pozór nielogiczna, wobec wypadków ludzie stoją bezczynnie, zajmują postawę bierną. Osoby występującę,pozbawionę są wszelkich rysów indywidualnych, są to marionetki, nie żywi ludzie, działają- pod. wpływem jakichś niezbadanych instynktów, a nie na podstawie r-pobudek psychologicznych i logicznych kojarzeń myślowych.
| Istota ludzka jest tu bezbronną igraszką nieznanych człowie-r kowi, niesamowitych, pozaświatowych potęg.
Miriam\w swym wstępie do przekładów Maeterłincka zastanawia się nad tą absolutną luźnością akcji* i brakiem jej psychologicznego uzasadnienia i dochodzi do wniosku, że przyczyny właściwości tych szukać należy u Maeterlincka w jego pojęciach (O dwoistości istoty ludzkiej; bo nasza świadomość zmysłowa (według niego) nie ogarnia całego naszego „ja“, nie jest wyłącz-