4 »* i rvi i' i rrx;n ni—u, i i'i I »U1VI KIJ
KASIA
•\ptekarzowa powiedziała, że nie będzie padać.
MARIA
A ja mówię, że trzeba zdjąć bieliznę. Będzie to samo co zeszłego tygodnia, właśnie jak przejeżdżał towarowy, druga dwanaście.
KASIA
Pan się spóźni do ratusza. A może poczekają. Czy bez niego wybiorą burmistrza? Sługa od aptekarza mówi, że wybiorą naszego pana. Sługa od aptekarza idzie pierwszego ze służby, bo się wdawała z Frankiem od stolarza.
MARIA
Teraz grzmi... całkiem z daleka... tak, jakby jechał wóz po moście.
ANTEK na ziemi
Mamo, jak to jest, że przychodzą takie grzmoty?
KASIA
Dzisiaj przyszedł do naszego pana list i paczka — pewnie od tej oficerow'ej, co ją pan kurował.
MARIA
Niech Kasia nastawi samowar, żeby zaraz była herbata, jak pan przyjdzie.
ANTEK natarczywie
Mamo, jak to jest, że przychodzą takie grzmoty?
KASIA
Myślę, że w tej paczce są cygara. Teraz co dzień coś przysyłają dla pana doktora... raz wino... wczoraj nawet kwiaty.
MARIA
Od kogo były kwiaty? Dlaczego tu me stoją? Jak mieszkałam jeszcze u maiki w Krakowie, to także dostawałam... przysyłali róże, cukierki., Tak. mieszkał u nas student, który mi raz przysłał bukiet
i cukierki. |
wzdycha |
Ot, teraz pada...
ANTEK
/. w. powtarza jakby dla zabawy
Mamo, jak to jest... mamo, jak to jest... mamo, jak to jest...
Cicho! |
MARIA do chłopca do Kasi |
Ot, pada, a mówiłam Kasi, prawda?
KASIA chce iść
Idę zaraz...
MARIA
Teraz? — już za późno... Pojechał kurier... trzeba robić herbatę.
KASIA
Dobrze. |
do dziecka |
No, chodź, oknie? |
Czemu nie idziesz?... wolisz stać przy MARIA |
prawie płaczliwie
Niechże Kasia wreszcie raz usłucha.
KASIA
biorąc dziecko Ja przecież już idę.