212
barzyńców zalał kiedyś Stany Zjednoczone, trzeba byłoby odwołać się do historii innych narodów, aby dowiedzieć się czegoś o dzisiejszym społeczeństwie Ameryki.
Administracyjna niestabilność przeniknęła przede wszystkim do zwyczajów. Można niemal powiedzieć, że każdy obywatel znajduje w niej upodobanie. Nikt nie troszczy się o to, co zrobiono przed nim. Nikt nie stosuje żadnej metody, nikt nie zakłada archiwów. Nikt nie gromadzi dokumentów, nawet gdyby mógł to czynić bez trudu. Jeżeli ktoś je przypadkowo posiada, bynajmniej ich nie ceni. W swoich papierach mam oryginały dokumentów, które administracja publiczna dała mi w odpowiedzi na moje zapytania. Społeczeństwo amerykańskie wydaje się żyć z dnia na dzień, podobnie jak armia podczas wojennej kampanii. Wszelako sztuka administracji jest na pewno wiedza, a wszelka wiedza, aby czynić postępy, musi łączyć w całość odkrycia kolejnych pokoleń. W przeciągu krótkich dni swego życia jeden człowiek zauważa jakieś zjawisko, inny wpada na jakąś myśl, jeden odkrywa jakiś sposób, drugi znajduje dlań formulę, a ludzkość zbiera te różne owoce indywidualnego doświadczenia i tworzy z nich nauki. Amerykańscy urzędnicy właściwie nie uczą się niczego jedni od drugich. Dają społeczeństwu swą pracę, nie przekazując mu własnych doświadczeń. Demokracja posunięta do ostatecznych granic nie przyczynia się więc do postępów sztuki rządzenia. Pod tym względem bardziej nadaje się dla społeczeństwa, które ma już za sobą administracyjną edukację, niż dla społeczeństwa nie doświadczonego jeszcze w dziedzinie spraw publicznych.
Nie odnosi się to zresztą wyłącznie do sztuki administracji. System demokratyczny oparty na tak prostych i tak naturalnych zasadach zakłada jednak istnienie bardzo cywilizowanego i bardzo wykształconego społeczeństwa.5 Na pierwszy rzut oka demokracja wydaje się formacją właściwą pierwszym doświadczeniom ludzkości. Głębsza obserwacja przekonuje, iż mogła nadejść dopiero jako ostatnia.
O kosztach publicznych demokracji amerykańskiej
Czy system demokratyczny jest systemem oszczędnym? Odpowiedź zależy od tego, z czym będziemy go porównywać.
Nie mu potraeby wspominać. ze mówię lu o randach demokratycznych sprawowanych nad muodem, a nie nad małym plemieniem.
Sprawa byłaby prosla, gdybyśmy chcieli porównać republikę demokratyczną z monarchią absolutną. Okazałoby się wówczas, że wydatki republiki na cele publiczne są większe. Dotyczy to jednak wszystkich krajów, w których panuje wolność, jeżeli je porównywać z krajami pozbawionymi wolności. To pewne, że despotyzm bardziej rujnuje ludzi dlatego, że nie pozwala im produkować dóbr. niż dlatego, że odbiera im owoce pracy. Respektując często istniejący majątek, zamyka źródła dochodów. Natomiast wolność rodzi znacznie więcej dóbr. niż ich pochłania; w krajach wolnych dochody rosną szybciej od podatków.
Teraz jednak chciałbym porównać ze sobą społeczeństwa wolne i stwierdzić, jaki wpływ na finanse państwowe wywiera ich demokratyczny system.
Społeczeństwa, jak wszelkie zorganizowane grupy ludzi, podporządkowane są pewnym ścisłym regułom, od których trudno odstąpić. Społeczeństwa składają się z pewnych elementów, które występują zawsze i wszędzie.
Społeczeństwo można zawsze podzielić na trzy warstwy.
Pierwsza składa się z ludzi bogatych. Druga z ludzi, którzy nie będąc bogatymi, żyją jednak w dostatku i mogą zaspokoić swoje potrzeby. Trzecia składa się z ludzi, którzy wcale lub prawie wcale nie mają własnego majątku i którzy żyją z pracy na rzecz dwóch poprzednich warstw.
Liczebność tych trzech grup zmienia się zależnie od układu społecznego, lecz nie sposób doprowadzić do tego. by ich nie było.
Oczywiście, że rządząc, każda z tych warstw będzie prowadziła finanse państwa zgodnie ze swoimi instynktami.
Załóżmy, że pierwsza dyktuje prawa; będzie najpewniej umiarkowanie dążyła do ograniczenia wydatków publicznych, ponieważ podatek wymierzony w pokaźną fortunę ujmuje z niej tylko pewien nadmiar i nie przynosi jej większego uszczerbku.
Załóżmy teraz, że prawa dyktowane są przez klasy średnie: możemy liczyć na to, że nie będą szafować podatkami, ponieważ nie ma nic groźniejszego od dużego podatku wymierzonego w mały majątek.
Rządy klas średnich nie są. jak myślę, najbardziej oświecone ani wielkoduszne ze wszystkich rządów, lecz są najbardziej oszczędne.
Przyjmijmy wreszcie, że trzecia warstwa tworzy prawa: wydatki publiczne prawdopodobnie wzrosną, miast się zmniejszyć, a to z następujących przyczyn: