Scan 090220 0024

Scan 090220 0024



242

obywatelskiego wydaje mi się nieodłączny dziś od posiadania praw politycznych i myślę, że liczba ludzi, których można nazwać obywatelami, będzie się odtąd zwiększała lub zmniejszała w Europie proporcjonalnie do upowszechnienia tych praw,

W Stanach Zjednoczonych przybysze niedawno osiedlili się na zamieszkiwanej dziś ziemi, nie łączą ich z nią zwyczaje ani wspomnienia. Spotkali się tam ludzie, którzy wcześniej się nie znali. Instynktowna miłość ojczyzny nie miała więc tam dobrego gruntu. Jakże więc doszło do tego, ze każdy człowiek interesuje się sprawami swojej gminy, hrabstwa i całego stanu tak jak swymi własnymi? Otóż dzieje się tak dlatego, że każdy w swoim zakresie bierze żywy udział w rządzeniu społeczeństwem.

W Stanach Zjednoczonych człowiek z ludu zrozumiał wpływ, jaki dobrobyt kraju wywiera na jego własne szczęście - zrozumiał tę prostą prawdę, tak słabo zazwyczaj znaną ludowi. Co więcej, przywykł do pojmowania tego dobrobytu jako swego własnego dzieła. W zamożności kraju widzi więc własną zamożność i pracuje dla dobra państwa nie tylko z obowiązku i dumy, ale, powiedziałbym, nawet z chciwości.

Aby przekonać się o prawdzie tych słów. nie trzeba studiować instytucji i historii Amerykanów - ich obyczaje przekonują o tym dostatecznie. Amerykanin, biorąc udział we wszystkim, co dzieje się w kraju, czuje się zarazem zobowiązany do obrony wszystkiego, co się w nim krytykuje, ponieważ każda krytyka mierzy nie tylko w kraj, ale i w niego samego. Toteż jego narodowa duma gotowa jest odwołać się do wszystkich sztuczek i zniżyć do wszystkich dziecinnych odruchów osobistej próżności.

Do tego drażliwego patriotyzmu Amerykanów, który przejawia się na każdym kroku, bardzo trudno jest się przyzwyczaić. Cudzoziemiec chętnie wychwalałby wiele rzeczy w ich kraju, pod warunkiem jednak, by pozwolono mu coś zganić - ale to właśnie jest bezwzględnie zabronione.

Ameryka jest więc krajem swobody, w którym cudzoziemiec nie może swobodnie mówić ani o ludziach, ani o państwie, ani o rządzonych, ani o rządzących, ani o przedsięwzięciach publicznych, ani o prywatnych. o niczym spośród tego, z czym się styka - wyjąwszy może jedynie ziemię i klimat - ponieważ musiałby zawsze kogoś zranić. Zresztą nawet ziemi i klimatu Amerykanie gotowi są bronić tak, jakby sami je stworzyli.

W naszych czasach zmuszeni jesteśmy opowiedzieć się po jakiejś stronie i mieć odwagę wyboru między patriotyzmem wszystkich a rządami malej grupy ludzi, ponieważ połączenie siły oraz społecznego ożywienia, jakie przynosi pierwszy, z gwarancją spokoju, jakiej dostarczają czasem te drugie, jest niemożliwe.

0    pojmowaniu praw człowieka w Stanach Zjednoczonych

Wyjąwszy pojęcie cnoty, nie znam piękniejszej idei jak idea praw człowieka - być może zresztą, oba te pojęcia się przenikają. Idea praw nie jest w istocie niczym innym jak ideą cnoty zastosowaną do życia politycznego.

Za pomocą pojęcia praw człowieka ludziom udało się określić, czym jest samowola i tyrania. Dzięki niemu każdy człowiek może zachować niezależność, nie popadając w sobiepaństwo, i podporządkować się, unikając upodlenia. Podporządkowując się przemocy, człowiek płaszczy się

1    poniża, ale podporządkowując się prawu do władzy, które sam przyznał bliźniemu, staje nawet w pewnym sensie ponad tym, który nim rządzi. Bez cnoty nie ma wielkich ludzi, bez poszanowania praw człowieka nie ma wielkich narodów, a nawet społeczeństwa. Cóż jest bowiem warta wspólnota istot rozumnych i inteligentnych, które spaja jedynie siła?

Znajduję tylko jedną odpowiedź na pytanie, jakim sposobem można dziś ludziom wpoić ideę praw człowieka oraz sprawić, by ją sobie uzmysłowili: należy przyznać im wszystkim pewne prawa. Przyjrzyjmy się dzieciom, które są jakby dorosłymi, tylko jeszcze bez siły i doświadczenia. Gdy dziecko zaczyna poruszać się wśród otaczających je przedmiotów, instynktownie dąży do uczynienia użytku ze wszystkiego, czego może dotknąć. Brak mu jeszcze pojęcia cudzej własności, a nawet nic wic o jej istnieniu, lecz w miarę jak dowiaduje się o wartości rzeczy oraz o tym, że inni mogą odebrać mu jego własność, staje się bardziej podejrzliwe i jednocześnie zaczyna szanować własność cudzą.

Zachowanie dziecka w stosunku do zabawek powtarza się później w zachowaniu dorosłego względem wszystkiego, co posiada. Dlaczegóż w Ameryce, kraju lak demokratycznym, nie słychać tylu co w Europie narzekań na istnienie własności? Czyż trzeba to wyjaśniać? Otóż w Ameryce nie ma proletariuszy. Skoro każdy posiada własność, którą pragnie zachować, każdy uznaje prawo własności.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Scan 090220 0054 120 rzecz wydala mi się raczej zabawna i nie mogłem z początku zrozumieć, dlaczego
skanuj0024 dni. To zastrzeżenie wydaje mi się konieczne, żeby uniknąć możliwych w tym wypadku
Zdjęcie0929 Teorlastrukturalna-^ .Oszałamia mnie chemia organiczna. Wydaje mi się, że jest to tropik
skanuj0097 BRUCE: Chyba wybuchowy charakter. Nic wydaje mi się. żebym był wybuchowy. KATIE: Nie złoś
img046 31 i Wydaje mi się dorównywać bogom Męzczyzna, który naprzeciwko ciebie Siedzi i chłonie
pannaJulia007 106 AUGUST STRINDDERG stron druku i całą godzinę gry. Forma jest zatem nienowa, ale wy
11961 img050 (44) fraz. Wydaje mi się, że podobna może być percepcja przez dziecko sytuacji przyjemn
138 III. Pragmatyzm tencji, nie wydaje mi się jednak, by różnice między jego stanowiskiem a teorią
14401 img144 (9) Państwo —    Wydaje mi się, że trzeba mieć takich ludzi na oku we&nb

więcej podobnych podstron