Czytelnik powinien w tym miejscu osiągnąć etap, na którym niebezpieczeństwo zrobienia zdjęcia niedobrego pod względem plastycznym staje się większe niż ryzyko wykonania zdjęcia nieudanego technicznie. Niestety, na tym właśnie etapie wielu początkujących adeptów fotografii przestaje dążyć do dalszych postępów, wychodząc z błędnego założenia, że kto opanował technikę fotograficzną, ten automatycznie stał się dobrym fotografem. Sądzą oni, że nie mają się już czego uczyć, bo już „zrobili karierę”.
Dowodu na niesłuszność takiego poglądu dostarczają niezliczone zdjęcia, nienaganne pod względem technicznym: świeże i ostre, o prawidłowych barwach i wartościach tonalnych, a jednak-coś tu „nie gra”. Motyw jest oklepany i wydaje się niewart fotografowania. Sposób jego przedstawienia jest nudny, kompozycja uboga i w obliczu mnogich niefortunnych potknięć plastycznych zaczynamy się dziwić, jak fotografujący mógł zaniedbać tego czy nie zmienić tamtego i w ogóle jak mógł przeoczyć ten czy inny szczegół. Są to typowe produkty działań fotografów, którzy wprawdzie opanowali techniczne aspekty fotografii, ale nie wiedzą, jak powinni te umiejętności zastosować, aby stworzyć prace przemawiające do widza, a cóż dopiero-przejmujące. Główną przyczyną tych braków jest niezdolność fotograficznego widzenia rzeczywistości.
Oko i aparat różnie widzą rzeczy. Co jednemu się wydaje dobre, to drugiemu często nie odpowiada. Uświadomiłem sobie tę prawdę, gdy pracowałem nad książką o drzewach. Wielu przyjaciół opowiadało mi wtedy o wspaniałych drzewach i opisywało ich lokalizację. Gdziekolwiek poszedłem według tych wskazówek, znajdowałem naturalnie owe 11 rzewa i opisy ich piękna zgadzały się co do joty. Ale niestety ani jednego z tych naprawdę wspaniałych drzew nie mogłem sfotografować w sposób zadowalający. Dlaczego? Ponieważ albo za drzewami stał budynek, albo przed nimi biegł płot lub ruchliwa szosa, albo druty telefoniczne i przewody elektryczne przecinały powietrze, albo drzewa na dalszym planie uniemożliwiały wyizolowanie tego szczególnego drzewa i uzyskanie efektownego zdjęcia. Moi doradcy widzieli owe drzewa „oczami duszy”. Widzieli tylko to, co chcieli widzieć, mianowicie rzeczy, które ich interesowały, a w entuzjazmie swoim zapominali, że bezosobowe ,,oko” aparatu rejestruje wszystko, co leży w polu widzenia.
Jestem przekonany, że przyzwyczajenie wielu autorów książek fotograficznych do porównywania oka z aparatem i podkreślania przy tym wyłącznie podobieństwa ich budowy-przy jednoczesnym pomijaniu różnic w ich działaniu - bardzo zaszkodziło sprawie fotografii. Wreszcie bowiem w dążeniu do dobrych zdjęć niewiele nam pomogą owe podobieństwa, zresztą powierzchowne i pozbawione istotnego znaczenia, podczas gdy różnice są podstawowej natury i pociągają za sobą decydujące konsekwencje. Nie oznacza to naturalnie, że oko ma przewagę nad aparatem lub odwrotnie. Nie generalizując trzeba jednak utwierdzić, że pod pewnymi względami oko rzeczywiście przewyższa aparat, na przykład swoją zdolnością do koncentrowania się na rzeczach najważniejszych i do przeoczania nieistotnych szczegółów, podczas gdy aparat jednakowo traktuje przedmioty ważne i nieważne. Pod innymi /.nów względami przewagę ma aparat. Tak na przykład można w nim h losować obiektywy o różnych ogniskowych i kątach widzenia, podczas gdy dla oka parametry te są niezmienne. W rezultacie: zdarza się, że n ienaganne technicznie zdjęcie wywołuje wrażenie słabsze od wywieranego przez sam motyw. Z drugiej strony, może być i tak, że obraz uprawia głębsze wrażenie od samego wydarzenia, które przedstawia.
231