OD REDAKTORÓW [6]
cami badaczy literatury, wypowiedzi krytyków znajdują się obok artykułów, które wyszły spod piór wykładowców uniwersyteckich. W tej różnorodności prezentowanych postaw chcielibyśmy upatrywać jednej z głównych zalet tego zbioru. Jest on nie tylko przeglądem interpretacji pojedynczych wierszy, ale także reprezentatywnym przeglądem indywidualności badawczych zarówno starszego, jak też - głównie - młodszego pokolenia.
Mamy nadzieję, że książka ta wzbudzi zainteresowanie różnych kręgów czytelniczych, że trafi do rąk nie tylko specjalistów, krytyków i historyków literatury, ale również przyda się studentom oraz - zwłaszcza - nauczycielom polonistom w ich pracy dydaktycznej, która powinna kształtować u uczniów umiejętność właściwego obcowania z tekstem literackim, a nie tylko zmierzać do nauczenia pewnej sumy encyklopedycznych wiadomości.
Poczuwamy się do miłego obowiązku podziękowania Panu Profesorowi Henrykowi Markiewiczowi za wszystkie zachęty i rady, jakich łaskawie udzielił nam w związku z przygotowaniem tej publikacji.
Warszawa-Kraków, luty 1965
*
Powodzenie Liryki polskiej wśród czytelników, do których książkę tę adresowaliśmy, sprawiło, że można było przygotować jej drugie wydanie. W obecnej wersji jest ona nieco obszerniejsza, ponieważ wzbogaciła się o parę nowych tekstów. Są to szkice: o Trenie X Jana Kochanowskiego, o wierszu Murań i Hawrań Władysława Broniewskiego, o Studium przedmiotu Zbigniewa Herberta i o Odkryciu Wisławy Szymborskiej. Pozostałe opracowania zostały na nowo przejrzane przez autorów i w wielu wypadkach uległy mniejszym lub większym przeróbkom.
Listopad 1970
1
Często słyszy się opinię: jeśli badacze literatury chcą wypowiadać sądy sprawdzalne, a przecież trudno przypuścić, żeby im mogło na tym nie zależeć, powinni ograniczyć swoje zainteresowania do zjawisk dostępnych empirycznemu doświadczeniu każdego odbiorcy, do obiektów, które istnieją bezspornie, w sposób niebudzący niczyich wątpliwości. Gdy historyk literatury mówi o „prądzie”, „poetyce”, „gatunku”, „konwencji”, „tradycji”, „procesie historycznoliterackim”, „epoce” - wprowadza kategorie, którym w potocznym doświadczeniu czytelniczym nic nie odpowiada. Wskazują one nie na faktyczność literatury, żyjącej w odbiorach czytelników, lecz na pewne reguły schematy-zujących procedur badawczych, które stosuje literaturoznawca pragnący dowieść sobie i innym, że uprawia działalność naukową, jako że ta ostatnia zakłada nieuchronnie oddalanie się od danych bezpośrednio obserwowalnych. Kategoriom tym odpowiadają fikcje, które mają wprawdzie takie czy inne motywacje metodologiczne, ale są przy tym pozbawione zdolności do wyjaśniania tego, co stanowi jedyną niepodlegającą zakwestionowaniu realność literacką: konkretnych utworów. A przecież tylko one - indywidualne dzieła - mogą dać pewne i twarde podłoże wszelkiej refleksji literaturoznawczej. Ilekroć mówiąc: „literatura”, mamy na uwadze coś innego niż zbiór jednorazowych, osobliwych i niepowtarzalnych manifestacji pisarskich - wchodzimy na drogę spekulacji, która na ogół nie tylko niczego nie wyjaśnia, ale wręcz utrudnia dostęp poznawczy do konkretnych utworów, sugerując jakoby istniały jakieś inne poza nimi stany skupienia literatury. Najbardziej radykalni zwolennicy takiego poglądu — tkwi on swoimi korzeniami w antypozytywistycznych koncepcjach humanistyki (idiografizm) z przełomu XIX i XX wieku - uważają, że badania literackie powinny odznaczać się równoległością wobec faktycznego bytu literatury. Jeśli zaś ten polega na współistnieniu izolowanych „wysp” - pojedynczych dzieł, to badania literackie powinny roz-