02
rych jest 48, znajdują się nadto worki z pożywieniem, sanki, lodki, drągi żaglowe etc.
Zapasy żywności składają się z wszelkiego rodzaju konserwów, czekolady, chleba prasowanego, mleka skoncentrowanego, wina szampańskiego i bor-deaux, alkoholu, wody słodkiej, wreszcie masła niezbędnego na północy. Wszystkie te worki, zważone i poznaczone, mają ciężar 1,000 klgr.; co nie będzie zjedzone, będzie służyło za balast, Andree bowiem uważał, że praktyczniej jest zabrać więcej pożywienia zamiast balastu. Przyrząd do gotowania składa się z cylindra, zawieszonego na rozpiętym dziesięciometrowym sznurze, wzdłuż którego idzie rurka kauczukowa; wewnątrz cylindra lampka spirytusowa zapala się od zapałki, potartej za pomocą małego przyrządzi-ku, który można wprowadzić w ruch sznurkiem. Płomieniem tej lampki można będzie w ciągu kilku minut zagotować wodę w małym kociołku cylindra.
Gasi się lampkę, dmuchając z głębi łódki przez rurkę kauczukową, a zwierciadło pochylone pod 45° pozwala widzieć czy jest zgaszoną, zanim się sięgnie do wnętrza cylindra, celem wyjęcia kociołka.
VIII.
„Erline Jarl." x
DansJc- Gatt, 23lipca. 19 lipca wiatr południowy, który trwał od chwili naszego przybycia do Dansk-Gatt, zmienił się na północny lub północno-wschodni, przeplatany deszczem i śniegiem.
Przyrząd do wytwarzani-a gazu działa prawidłowo i wydaje na godzinę przeszło 60 metrów sześciennych. Robota, podzielona na sześciogodzinne koleje, z których pierwsza od 8 wieczorem do 2 rano mnie powierzona.
Pomagają mi tylko dwaj majtkowie; jeden z nich inżynier Knos, mówi dobrze po francusku, a zaciągnął się tylko dlatego, by należeć do wyprawy. Po nim następuje Strindberg, po Strinbergu Andree, a po nim znów kolej na mnie.
• O godzinie 11-ej wieczorem odgłos syreny wstrząsa echem w górach i przerywa naszą ciszę. W chwilę potem spostrzegam posuwający się zwolna i majestatycznie prześliczny okręt Erline Jarl z wywieszoną flagą norweską. Zarzucił kotwicę w pobliżu Vit-go. W miejscu, gdzie ściekają siarczany i inne odpadła z przyrządu gazorodnego, woda w morzu na powierzchni kilku kilometrów rozległości przybrała kolor rdzy. Szczegół ten zadziwił bardzo przybyszów, którym się zdaje, że widzą dno oceanu.
Kapitan Zachau poszedł przywitać podróżników i powrócił na nasz pokład z przesyłką listów dla załogi.
Śnieg pada dużemi płatami, a w szopie niema miejsca, by się przed nim schować. Urządzam więc sobie rodzaj schroniska w pace od balonu. Przy napełnianiu balonu mamy wiele trudności, a tkanina jest tak ciężka do poruszenia, że muszę często przybierać sobie pomocników z fabryki gazu.
Lecz oto i wypadek! Mamy już w balonie 1000 metrów kubicznych gazu, gdy naraz przyrząd zatrzymuje się i nie chce dalej działać. Między członkami