112 przkg-l.au piśmiennictwa.
rząd przyjęty, drugi natomiast opracowany przez samego Bobrowskiego p. t.: Katechizm rzymsko-katolicki dla użytku szkól po-tciatowych w Wileńskim naukowym Wydziale napotkał w Petersburgu na opozycyę. Osobna komisya, wyznaczona przez ministra oświaty, znalazła w tym katechizmie wiele rzeczy „ zbytecznych”, wiele przeciwnych rządowi, trącących „nietolerancyąu, ponieważ była tam mowa o heretykach i wzmiankowany kanon Soboru Trydenckiego , anatematyzujący tych, którzy nie przyjmują liczby 7 Sakramentów śś. i t. d. Trzeba więc było zabrać się ponownie Bobrowskiemu do niewdzięcznej pracy „oczyszczenia” katechizmu z tego, co go właściwie katolickim czyniło, tak że wynikł z tej roboty suchy szkielet, bez ducha i ciała. Rząd postawił więc na swojem i dał szkołom katolickim, katechizm, gorszy jeszcze od józefińskich katechizmów. Ale przyznać trzeba , że Wydział w tej sprawie okazał rzeczywiście godną siebie powagę. Bobrowski wydał bowiem obszerną obronę swego katechizmu, i na zarzuty, poczynione przez ową komisyę, dał świetną odprawę. Podpisali ten memoryał wszyscy profesorowie teologii: Kłągiewicz, już wówczas sufragan i administrator wileński, Michał Bobrowski, Jan Kidełł i Antoni Fijałkowski. Ogłosili go 19. lutego 1831 r. W następnym roku, gdy uniwersytet został zniesiony, przyłączono wydział do se-minaryum głównego, z czego w r. 1833 powstała „Akademia duchowna rzymsko-katolicka”, którą w r. 1842 przeniesiono do Petersburga.
W streszczeniu naszem pominęliśmy jeszcze dwie kwestye, które przez cały czas istnienia uniwersytetu zajmowały wydział teologiczny, ale do żadnego nie doszły rezultatu. Pierwszą była sprawa promocyi i egzaminów, które nie miały ściśle przepisanych reguł. Potrzeba tego pokazała się mianowicie wtedy, gdy po zamknięciu akademii jezuickiej w Połocku powstał zatarg pomiędzy wydziałem a biskupem Mackiewiczem. Druga sprawa tyczyła się rozkładu nauk teologicznych. Pod tym względem i rząd nalegał na wydział, i sami profesorowie czuli potrzebę ostatecznego uregulowania tej sprawy. Mianowicie w oczy bila zbyt mała liczba katedr teologicznych, ale ich pomnożeniu sami profesorowie przeszkadzali, bo każdy z nich oprócz swojej katedry, zajmował jeszcze drugą wakującą, i to za połowę zwykłej płacy profesorskiej. W ten spo-