244 Traktat drugi
natomiast nie roili o monarchii jurę dwino, o której też nigdy nie słyszeliśmy wśród rodzaju ludzkiego aż dotąd, gdy objawili nam to duchowni w ostatnich czasach. Podobnie też władza ojcowska nie dawała nigdy uprawnień do panowania ani nie stanowiła podstaw jakiegokolwiek rządu. I tak więc to może już wystarczyć, by wykazać, iż tak dalece jak znamy historię, mamy podstawy, by wnioskować, że wszystkie pokojowe początki rządów opierały się na zgodzie ludu. Powiadam pokojowe, gdyż w innym miejscu będę miał okazję wskazać na podbój, który niektórzy traktują jako sposób powstawania rządów.
Inny %ar%ut, jaki stawia są mojemu ujęciu początków rządów, brsęmi tak:
§113. Skoro wszyscy ludnie urodzili się pod władcą tego lub innego rządu, to niemożliwe jest, aby ktoś z nich mógł być kiedykolwiek wolnym, szczególnie yyzi być wolnym do zjednoczenia się z innymi i zapoczątkowania istnienia nowego rządu, bądź h kiedykolwiek Zdolny do powołania prawowitego rządu.
Jeśli ma to być dobry argument — to pytam — jak doszło na świecie do powstania tylu prawowitych monarchii? Jeśli ktoś opierając się na takim założeniu może wskazać mi w dowolnym okresie jednego człowieka wolnego do zapoczątkowania prawowitej monarchii, to będę zobowiązany do wskazania mu w tym samym czasie dziesięciu innych ludz1 wolnych do zjednoczenia się i zapoczątkowania nowego rządu pod władzą królewską bądź w jakiejś innej formie. Wykazując bowiem, że ktoś urodzony pod cudzym panowaniem może być tak wolny, by być uprawnionym do rządzenia innymi w nowym, oddzielnym imperium, wskazuje się, że każdy urodzony p°d cudzym panowaniem może być tak samo wolny i stać się władcą bądź poddanym odrębnego, oddzielnego rządu. Tak więc tej zasadzie ludzie, gdziekolwiek by się nie urodzili, albo są
polni, albo istnieje tylko jeden jedyny prawowity książę, tylko jeden prawowity rząd na święcie. A zatem nie potrzebują oni fobie już nic innego, jak tylko wskazać nam taki rząd. Nie wątpię, że jeśli to uczynią, cały rodzaj ludzki rychło zgodzi się, by okazać mu posłuszeństwo.
§ 114. Chociaż już to może stanowić wystarczającą odpowiedź na ten zarzut, wskazującą jednocześnie trudności, Pkie nastręcza ich stanowisko, będę jednak jeszcze nieco dalej Karał się wskazać słabości takiej argumentacji.
■wWs^yscy ludnie — utrzymują oni — urodzili się pod władcą SSpędu i dlatego nie są wolni do zapoczątkowania istnienia nowego ttęjfdu. Każdy urodził się jako poddany swego ojca lub swego księcia. Łączy g° whc Z nim* stab wiZe^ poddaństwa i po-ykuzeństwa. Oczywiste jest, że ludzie nigdy nie znali ani rozważali takiej naturalnej podległości, w której jeden ndzilby się poddanym drugiego, a która zobowiązywałaby iśh bez własnej zgody do zależności od innych i ich potomstwa.
115. Zarówno w świętej, jak i powszechnej historii często •tarzają się przykłady na to, że ludzie uwalniali się od podległości jurysdykcji, pod którą się urodzili, od posłuszeńs-**> wobec rodziny i wspólnoty, w której się wychowali ta w innych miejscach ustanawiali nowe rządy. Tak zatem ta: początkowych wiekach wyłoniło się wiele pomniejszych taspólnot, a te mnożyły się nadal dopóty, dopóki starczyło im l®tatów, oraz do czasu, gdy silniejsze czy szczęśliwsze z nich ^iljdiłonęły słabsze. Te największe zaś dzieliły się na mniejsze \Ptatatwa, by same nie legły w gruzach. Wszystko to świadczy ojcowskiej suwerenności i jasno dowodzi, że rządy nie '^stawały na mocy naturalnych uprawnień ojca w stosunku potomstwa. Trudno uwierzyć, by przy tym założeniu