144
moralnie upadłych, oryginalny filozof, który, by dowieść żonie, że niewiasty są lekkomyślne, podmawia swego ucznia do jej uwiedzenia, ten biedaczyna, wyrysowany na bramie Rzymu, ścigany i wreszcie kryjący się w domu nierządu, w którym ratuje go EIjasz, przemieniając się w nierządnicę i mizdrząc się do niego w taki sposób, że aż urzędnicy rzymscy chwytają się za głowę—jest postacią żywiołowo komiczną, i jeżeli żydzi tego nie widzą, to raz jeszcze potwierdza się stara obserwacja, iż pozbawieni są całkowicie poczucia' komizmu,
Ale skarykaturowanie groźnej postaci Eljasza jest tak straszliwe, iż nie wpadłby na podobny pomysł żaden paszkwi-lista ąryjski.
Tu dla duszy aryjskiej otwiera się karta zupełnie jej nieznana. Jeżeli zdumiała, poznając hal akhę, czyli prawo, będące w stosunku do gojów istnym kodeksem złodziejskim, to czytając takie haggady zdumieć musi po raz wtóry, ale zarazem powiedzieć sobie, iż poniekąd należało się tego spodziewać w imię jednolitości psychologicznej: halasze musi odpowiadać haggada, jedno musi odpowiadać drugiemu, szpetność etyki musi uzupełnić szpetność wyobraźni 1).
Mylą się żydzi, jeśli mniemają, że zaciekli antysemici „fałszują" Talmud. Takiej haggady, jak o Eljaszu, wprost nie umiałby wymyśleć największy wróg Izraela. Nie miałby w sobie tyle szatańskiego dowcipu i złośliwości, by tak okropnie przedrzeźnić proroka, którego, jak przypomina Renan, malo-
widia chrześcijańskie przedstawiają w otoczeniu ściętych głów. Przedrzeźnić! Tak, bo dla żydów jest to „urocza legenda", czy też „rzewna powiastka". U nich tworzy to zabarwiona liryzmem epika, co u nas musiałaby tworzyć — pornografja.
*
O królestwie, rządzie, władzy znajdujemy w Talmudzie różne mniemania, nieraz dość rozsądne, to znowu naiwne. Mniemania te pozostawałyby ze sobą w rażącej sprzeczności i nie dałyby się w żaden sposób zmonizować, gdybyśmy tylko szukali w Talmudzie wszystkich orzeczeń i szeregowali je. Trzeba wziąć pod uwagę położenie społeczne żydów. Redukując te twierdzenia do owego specjalnego stanowiska, zrozumiemy łatwiej owe mniemania i przekonamy się, że zakreślają linję krzywą, dającią się ostatecznie do pewnego stopnia zamknąć. Stosownie do chwili, w jakiej żyd się znajdował, widział we władzy pewną dla siebie korzyść, to znowu niekorzyść. Ale aż zbyt często władza jest nazywana „bezecną", gdy np. każe swym urzędnikom zbadać żydowski zakon, albo prześladuje żydów mocą różnych ograniczeń.
Wnikając jednak w położenie żydów jako państwa w pań-. stwie, jako pewnego zespołu, żyjącego niby pasorzyt na cudzym ( a pożywnym organizmie, zespołu, nie liczącego się zupełnie , z losami owego organizmu i dbającego tylko o własną korzyść, możemy doskonale zrozumieć, iż nazwanie żydów urodzonemi , anarchistami nie grzeszy przesadą. Prawo żyda jest zgoła inne, niż prawo państwowe, którego strzeże władza. Żyd ciągle musi obchodzić to prawo i starać się uśpić czujność władzy wszelakiemi sposobami, czy to omamieniem, czy też przekupstwem urzędników, o czym w Talmudzie mówi się całkiem -szczerze. A przeto władza jest dla żyda jakąś potęgą wrogą, szkodliwą, tak niebezpieczną, jak herezja (Aboda Zara 17 a). Żyda ogarnia pewne rozgoryczenie, iż bezprawie, z którego
10
„Czy jaki inny naród byłby np. w stanie ubrać ideę pomocy nadziemskiej w taką formę odrażającą, jak w legendzie... o rabbim Jose, który, będąc osaczonym przez 400 zbójców, doznał, na skutek swej modlitwy, takiej pomocy z nieba, że wydał z siebie smród, od którego zbójcy pomdleli", pisze St. Tur w N1 281 Myśli Niepodległej na str. 795 w dopisku 42. To jest także haggada, jedna z „uroczych legend", czy „rzewnych powiastek"!