4
się chorobami, tem jaśniej widzę, że Stwórca wszech rzeczy, połowę apteki ustanowił we wodzie, a drugą połowę w ziołach. Woda właściwie i dobrze zastosowana, jest najniewinniejszym środkiem leczniczym, a niektóre zioła posiadają bardzo wielką siłę lekarską, o czem przekonałem się przez długi szereg lat w niezliczonych przypadkach. Z pewnością nie przychodziliby lwdzie do mnie, starego proboszcza, skoro mają tylu uczonych lekarzy, i aptekarzy zręcznych, umiejących preparować lekarstwa, gdybym tak wielu opuszczonych przez lekarzy nie uleczył wodą i ziołami. Niech więc każdy chory z całą ufnością i przekonaniem używa wody w sposób łatwy i prosty, a pije zioła w potrzebie. — O tem jednak niechaj nikt nie zapomina, że zło im wcześniej tem prędzej usunąć można, podczas gdy starą, zagnieżdżoną chorobę długo leczyć potrzeba. Przychodziło do mnie wielu ludzi, żaląc się, iż już od 20, od 25 lat trapi ich choroba; ci chętnie obiecywali być cierpliwymi, i robić dłuższą kurację, gdyby tylko mieli nadzieje częściowego polepszenia, bo o zupełnem nie marzyli wyleczeniu. A wielu z nich jednakowoż zostało zupełnie wyleczonymi!
I tak mieszka niedaleko odemnie handlarz zboża, który przez lat 16 szeroko i daleko szukał rady i pomocy na swe zastarzałe cierpienia, ale nadaremnie. Przyszedł nakoniec do mnie, i oto woda i zioła tak mu dopomogły, że dzisiaj nazywa się najzdrowszym z pośród ludzi! A więc chorzy, miejcie cierpliwość, i nie uważajcie choroby, jako środka kary dla ludzi, ale także jako środek, przez który można sobie zasłużyć na wieczną szczęśliwość. Jestem duszpasterzem, i często Bogu dziękowałem za to, że stworzył choroby, i nawiedza niemi ludzi, gdyż wielu dopiero przez chorobę nawróciło się z drogi błędów.
Wieluż to z tych, którzy długi czas leżeć musieli podczas choroby, rozmyślali nad swem życiem, i przyszli do jDrzeświadczenia, że troski, pożądliwość, i cała gonitwa za dobrami ziemskiemi jest tylko marnością, jeżeli człowiek nie myśli także o swem wyższem przeznaczeniu! Nieraz długie choroby sprowadziły zupełną zmianę w życiu człowieka, i wielu dziękuje dziś Stwórcy, że ich przez chorobę przywiódł do upamiętania i zrozumienia doczesnego i wiecznego celu.
Niechaj więc każdy postawi sobie to pytanie; kto mię nawiedził tą chorobą? Jaki ma zamiar rządca wszech rzeczy zsyłając na mnie tę słabość? Właściwą odpowiedź dawszy sam sobie, uważaj cierpienia i bole za gorzkie lekarstwo, -które zażywać jest wprawdzie nieprzyjemnie; ale które przecież przywraca zdrowie.
Woda i zioła są głównymi środkami leczniczymi każdej choroby, a nadto trzeba przedewszystkiem zwrócić uwagę na rozsądną pielęgnację chorego. Najpierw należy postarać się o to, aby w pokoju tak chorego jak i zdrowego było świeże, zdrowe powietrze. W pokoju chorego powinien być bodaj mały otwór (kwatera, szyba) zawsze otwarty, przez który mogłoby wciskać się nieustannie świeże powietrze, tem więcej, gdy chory wydziela ze siebie niezdrowe wyziewy, które nieprzyjemnymi są dla nosa, i zaszkodzić mogą zdrowym obecnym w pokoju. — Dalej konieczną jest jak największa czystość. Nie trzeba zapominać, że każdy przedmiot wydziela ze siebie wyziew, niby lekki oddech. Z ciała chorego, jak i łóżka jego wznoszą się opary, które wdychać muszą dozorujący słabego. Czystości trzeba przestrzegać szczególniej w bieliźnie chorego, w pościeli i we wszystkich rzeczach znajdujących się w pokoju. Najlepszym dozorcą lub dozorczynią cho-rego jest ten, kto sam już był chorym, gdyż wówczas ma on miłosierdzie i współczucie dla słabego. — Poświęcających się pielęgnowaniu chorych, trzeba nauką i religją zaprawiać do tego trudnego zadania, jak mają się obchodzić ze słabymi.
Jest zagnieżdżony zły zwyczaj, że chorego trapią wizytami przyjaciele, krewni, sąsiedzi. Podczas takich odwiedzin rozprawia się o gospodarstwie, o polityce, o znajomych i Bóg wie, o czem jeszcze, tak że chory zwykle bywa na pół martwym z tej gadaniny, i stan jego znacznie się pogorszą, wskutek natężenia myśli, gadania i umęczenia. Chory potrzebuje tylko lekarza, księdza i spokojnego a cierpliwego dozorcę, zresztą nikt więcej nie powinien go trapić, chyba najbliżsi w koniecznych wypadkach.