8
Bart. Mój Stanisławie! Jak się zdarzy $ cokolwiek, co ciekawe, co to ludzie w je-dnój chwili naprzyczyniają, nabają! Coź to dopiero w takiój historyi, co z dziadów na i wnuków przechodziła, musiało byd przekrę- ! ceń i bajek? \
Stan. To też w samój rzeczy historyą \ taką zowią bajeczną zwykle aź do czasów piśmiennych. Gdy jednak naród narodem J nie został wtedy dopiero, gdy dzieje jego s spisy wad zaczęto: Gdy juź musiał byó zna- \ mieni tym, kiedy warto było pisaó jego dzie- \ je, musiało więc wprzódy istotnie stać się s
? — * rf
wiele z tego, co tradycya zachowała dłsa 3*a-mięci potomnych. Znajdują się też czasem ślady żywiój przedstawiające prawdę podobnych trądycyi, jak książki pisane. Są stare miasta, i podobne dotykalne pamiątki świadczące o prawdzie opowieści.
Marysia. O mój Stanisławie! Rozpowiedz nam też, co tylko wiesz o tych tradycyach.
Ja tak lubię słuchac ciebie. A jak się zdarzy coś, co na bajkę podobniejsze będzie, to ty nam wytłumaczysz, jak to rozumieó mamy.
Stan, Chętnie. Słuchajcie.
Tradycya mówi, że było trzech braci: J Lech, Czech i Rus, i ci mieli byc jakoby \ założycielami narodów: Polskiego, Czeskie- > i Ruskiego. }
O Czechach i Rusinach tyle mówić tyl- \ ko będziemy, ile to do historyi naszój na- j leżeć będzie. Więc najprzód o Lechu: On s miał znaleśó gniazdo w szerokim płaskim i kraju, a w tern gnieździe orlęta białe. Uznał \ to za szczęśliwą wróżbę, i w tym miejscu, i założył miasto, które się do dziś dnia Gniez- < nem nazywa. Orła białego uznał herbem \ narodu, to jest znakiem przewodniczącym \ hufcom na wojnie, i oznaczającym prawnośd \ pieczęci urzędowój. Działo się to, jak po- } równać można, około 550 roku po narodzę- j jniu Chrystusa. Obiór herbu, jako znaku na ^ chorągwiach, jest dowodem, iż Lech był J dowódzcą może pierwszym w Słowiańszczy- j znie szyków zbrojnych, które musiały się s utworzyć dla obrony od napaści Niemców. Od szerokiego pola, które zacząwszy od gór, które zamieszkujemy aź po morze, na j północ się ciągnie nazywali się mieszkańcy < kraju tego Polanami, także Polahami, z cza- \ scm w dalszój przemianie języka Polakami. \ Zaś ci, co się poświęcali obronie tego kraju j pod dowództwem Lecha, zwali się często J
Lechitami, późniój jak z Lecha początek wzięli zlechtą, wyrobieniem języka szlachtą.
Bart, Jakto? Więc z początku szlachta byli to wnjacy?
Stan. Nie inaczój.
Bart. Wszakże i teraz są wojacy, a jak taki wojak przyjdzie do domu, jest chłopem. Za cóż ci tam wojacy zostali panami ?
Stan. Wszystko na świecie się odmienia. Zaś co najwięcśj się odmieniło od tego czasu, to sposób wojowania. Teraz wojak, to cząstka całości, co jak machina porusza się na rozkaz dowodzącego. Taką cząstkę, takiego wojaka uczą postępować, obracad się w takt, trzymając go przez karność w szeregu. On pomimo własnśj chęci wzięty do wojska, chodby go i porzucił chętnie, wypełnia przecie miejsce przeznaczone, jak kółko w zegarku, lub korba w maszynie. Cóż dziwnego, że skoro przestał byd użytecznym, albo został zastąpionym młodszym, silniejszym; rzuconym zostaje jak coś zużytego, co się juź nie na wiele przyda? Dobrze jeszcze, jeżeli powróciwszy, takim chłopem byd może jakim był nim wyszedł.
Bart. A za czasów Lecha to było inaczej?
Stan. Wtenczas i długo potem, było zu-