przeobrażenie, to dzieje konia nie uczuty najmniejszego ztąd wstrząśnienia. Gallijski element, który się odtąd wynurzać z pomroki zaczynał, równie byt do konia namiętnie przywiązany, jak i żywiot germański.
Od samego początku francuzkiego mistyczno-wojowni-czego towarzystwa, konie i wszyscy ci, którzy się końmi trudnili, stali pod opieką wielkich rycerstwa patronów Śgo Eligiego i Śgo Marcina. Według textu średniowiecznej legendy Eligi był złotnikiem. Klotariusz obstalował u niego wyrobienie ozdób na siodło dla bojowego konia. Sam król nakreślił wzór, podług którego robota wykonaną być miała, i dostarczył złota i drogich kamieni. Zręczny a poczciwy robotnik potrafił tak się tern wszystkiem rozporządzić, że z danego materyału dwa siodła królowi wyrobił. — Król tak nieograniczone odtąd w złotniku położył zaufanie, że go niebawem podniósł do godności pierwszego ministra, a po śmierci Eligi w poczet świętych przyjęty, zostaje patronem kowali. W wielu okolicach panuje dotąd jeszcze zwyczaj oprowadzania chorych koni do koła kaplic jemu poświęconych, a dzień tego świętego obchodzony bywał z największą pompą przez różne rycerskie korporacye.
U stołu książąt Burgundyi istniał zwyczaj przygotowywania osobnego dania, podawanego wyłącznie panującemu. W dniu wielkich na dworze uroczystości, potrawa królewska udzielaną jeszcze bywała niektórym wielkim urzędnikom państwa; lecz w dzień Śgo Eligiego królewskim tej potrawy współbiesiadnikiem bywał kowal, który kuł konia monarchy. Legenda prawi, że święty ten odejmował po kolei każdą nogę od konia, okowy wał ją na kowadle i potem cudownie nazad ją przystawiał.
258