410
imię swoje na kartach literatury polskiej, a ktokolwiek dotknie czasów ostatnich, tak zwanych pruskich i księstwa warszawskiego, musi tę postać spotykać, czy to w murach Warszawy, czy na dworze Stanisława Augusta, czy w obozie armii polskiej.
Gdy Lafontaine w roku 1787 zachęcony przez księcia Michała Poniatowskiego prymasa Rzeczypospolitej przybył do Warszawy i przez tegoż przedstawiony bratu królowi Stanisławowi Augustowi, mile przyjęty, mianowanym został konsyliarzem nadwornym: tu poznał Teressę Kornel, i pojął za małżonkę. Zacna żona, troskliwa matka, umiała zjednać dla siebie powszechny szacunek. Świadkiem będąc wielkich zmian krajowych, w pierwszej wiośnie życia, poznała wszystkich znakomitych mężów, co tak w ostatnich latach Rzeczypospolitej, jako i później, świetnemi czynami zapisali się na kartach dziejów ojczystych. Oprócz samego króla Stanisława Augusta i Iicznój jego rodziny, nieszczupłego zastępu magnatów ówczesnych; poznała w domu swoim Kościuszkę, księcia J. Poniatowskiego, hr. Dąbrowskiego i wielu innych znakomitych rodaków. (!) Już po śmierci męża swego, jako wdowa pocieszała się głośną sławą zięcia swego Maurycego Haukego, co dzielną obroną Zamościa, zjednał sobie powszechne uwielbienie. Z radością, ze Izą w oku, słuchała tych pieśni, które na cześć jego w całym narodzie brzmiały, ze szlachetną dumą pokazywała i udzielała przyjaciołom domu swego, monety bite wówczas w Zamościu. Taką jednę otrzymaną z jój rąk, przechowuję dotąd, bawiąc często w jój domu w towarzystwie wnuków. Dziś stojąc przy jej grobowcu, przypominam sobie z smutnem uczuciem i poważną a dorodną postać zmarłej Lafontaiuowćj i ową chwilę w. roku 1812, jeszcze za życia jej męża, gdy ogłoszono Konfederacyę; a za godło zaczęto przypinać kokardy. Pamiętam jak mi sama przywiązała sutą kokardę, z jaką dumą napuszystą, szedłem przez Miodową ulicę, i jak mnie wówczas sześcioletniego chłopca, wielce cieszyło, że przechodzący z podzi-wieniem spoglądali na moją kokardę! Piękną i bogatę galeryję obrazów, w którój było nie mało oryginałów pierwszych mistrzów, długo zachowywała, jako drogą dla serca pamiątkę po małżonku swoim. Przy wydaniu drugiej córki swojej Wiktoryi, wyprzedała ją, zostawiając małą cząstkę i to mniejszej wari ości.
,,URODZIŁ SIĘ W ROKII 1764, UMARŁ DNU 20 MAJA 1846 ROKU, W 76 ROKU ŻYCIA. KRÓLA STANISŁAWA AUGUSTA PRZYBOCZNY LEKARZ, NA KTÓREGO RĘKACH TEN MONARCHA DNI SWOJE ZAKOŃCZYŁ. ‘ ‘ (2)
Jan Wójcicki urodził się w roku 1764, kiedy Stanisław August wstąpił na tron; w miasteczku Słupi u stóp Święto-K,-zyskiej Góry. Ojciec jego szlachcic zagrodo wy, straciwszy
to Kościuszko żyt w stosunkach przyjaźni z Lafontainem: poznał się z nim po powróceniu z Ameryki, w czasie kampanii 1792 roku a następnie 1794 roku. Wiele jego listów, jako milą i drogą pamiątkę przechowywała 4 p. Lafontainowa; w czyim są dzisiaj ręku nie wiem, zasługują zawsze na troskliwe zachowanie, bo w nich da się odkryć nie jeden rys charakteru naszego wojownika. Józef Drzewiecki pisze (Pamiętniki, W ilno lv50 r. str. 38) że po wzięciu do niewoli Kościuszki pod Maciejowicami. przybył z Warszawy do obozu nieprzyjacielskiego Lafontaine. i pragnął towarzyszyć mil, ażeby mógł czuwać nad jego zdrowiem.
(*) Pomnik wspólny z Józefa Zdzitowieckiego, o którym puuiżej znajdzie czytelnik wspomnienie.