444
wiadomo: ale od 20-kilku lat z górą pamiętają go mieszkańcy Warszawy. Zwano go zwykle Nosi wodą, bo catóm jego zajęciem od świtu do nocy, było roznoszenie wody na potrzebę mieszkańców głównie Krakowskiego Przedmieścia i ulic przyległych. Wysokiego wzrostu, budowy silnej, miał garb na karku od drąga na którym konewki z wodą dźwigał. Pomimo czerstwego zdrowia, miał oblicze blade i jakby wymęczone długą chorobą. Wiele lat obnosząc wodę, wpadł na myśl szczęśliwą zbierania deszczowej wody i robienia z niej zapasów dla farbiarzy: miał najęte w tym celu piwnice. Przemysł ten, przyniósł mu dochód niemały: uzbierawszy złp. 42,000 kupił domek na Marjenszlacie i po paru latach z dobrym zarobkiem odprzedał za 30,000 złp. Żył bardzo skromnie, raz na dzień pod pompą w Starem Mieście zjadał miseczkę cieplćj strawy za 10 groszy, zresztą nasycał się wodą i chlebem, który raz na tydzień od żołnierzy kupował. Sypiał w drwalni żeby komornego nie płacić; posługując czasem przy garkuchniach, dostawał za to garczek rosołu, który zaraz sprzedawał innym, a pieniądze chował skrzętnie (*). W późniejszym wieku miał jeden zbytek. Codziennie do czasu śmierci, można było widziść Nosi-wo~ dę w kawiarni przy gmachu Dobroczynności u pani Korycińskiej. Przychodził on tam na Kur-jera Warszawskiego, którego od deski do deski czytał: gniewając się i zżymając, gdy pismo to z powodu uroczystego święta nie wydano. Tu od tejże pani Korycińskićj dostawał zawsze wieczorem szklankę herbaty. Pracą, oszczędnością i szczęśliwą odprzedażą domu swego, zebrał do 60,000 zł. pomimo to, ani swego sposobu życia nie zmienił, ani pracy w dźwiganiu wody nie porzucił. Czując zwolna upadające siły, zapragnął spoczynku w Dobroczynności, i na ten cel przeznaczył 4,000 złp. Gdy go jeden z duchownych namawiał na prowincyę za kościelnego, odrzucił tę myśl, bo nie mógł się rozstać z Warszawą, gdzie lat tyle spędził i tak mu się (jak wyrażał) dobrze wiodło. Ożenił się dawniej, ale nieszczęśliwie, trafił na kobiótę pijaczkę. Jak sobie z nią radził, i jak się od niój uwolnił, nie \yiemy. Pomimo zamiaru odpoczynku strudzonym silom w tak ciężkiej pracy, nie zaniechał noszenia wody, gdy rażony cholerą w 1855 r. umarł mając lat siedmdziesiąt spełna.
Antoni Wieniarski, w Krotochwili p. n. „Nad Wisląu w roku 1857 ogłoszonój drukiem, wprowadził na scenę naszego Nosi-wodę, i w rycince dołączonój przedstawił; w Gazecie zaś Codziennćj t. r. ogłosił, że krewniacy Stypułkowskiego, zgłosili się do niego, z zapytaniem, gdzie się o spadek owych 60,000 złp. zgłosić mają i poszukiwania swoje rozpocząć.
,,FERDYNAND HILARY SADKOWSKI, obrońca przy warszawskich departamentach
RZĄDZĄCEGO SENATU, URODZIE SIĘ D. 47 STYCZNIA 4 802 R., UMARŁ D. 41 SIERPNIA 1852 ROKU. STROSKANA ŻONA Z P0Z0STAEEMI DZIEĆMI, PROSZĄ O WESTCHNIENIE ZA JEGO DUSZĘ.“
• (Pomnik ozdobny z krzyżem).
Urodził się dnia 47 Stycznia 1802 r. we Wsi Pomianowie Wyżgach w dawnym powiecie i Województwie Płockiśm, z Karola i Doroty z Orzeszkowskich, częściowych tejże wsi wła-
(') Kuijer Warszawski Nr. 300 i 313, z roku 1855. Resztę wiadomości zebraliśmy od osób znających bliżej Noti-wodę, i sam go widywałem często. Niektóre szczegóły Z przypisku do Krotochwili p. n. Nad Witłą: Antoniego Wieniarskiego.