Magazyn6 7601

Magazyn6 7601



968


DYPLOMACJA

polskie j racji stanu ku „dominium maris Baltici" dziś lepiej rozumiemy. Jeśli całe społeczeństwo nie rozumiało ich za króla Zygmunta, to jednak same powody jego elekcji dowodzą, że statyści wielką do tej myśli przywiązywali wagę. Kwestje dynastyczne i religijne, bardziej odczuwane przez współczesnych, zamąciły samą treść myśli politycznej i po części ją zdepopula-ryr.owały. Brak zaś konsekwencji, brak solidarności narodu z królem na raz powziętej drodze, miały doprowadzić do wyniszczenia kraju i do utraty nietylko Inflant i Estonji, ale też do uniezależnienia się Prus Książęcych, czyli do utraty w całej pełni owego panowania nad Bałtykiem, które było celem i powodem powołania na tron dynastji szwedzkiej. Tu rozbieżność dyplomacji króla i dyplomacji narodu dała wybitnie ujemne wyniki. Zresztą ta opozycyjna dyplomacja narodowa była raczej uczuciowa, z natury rzeczy bezprogramowa, często z pewną dozą zdrowego instynktu, ale zwykle objawiająca się bardziej w hamowaniu poczynań królewskich, niż w prze prowa Izaniu jakiejś innej własnej myśli. Czasem prywata poszczególnych możno-wladców nie była pozbawiona coprawda pew.iej czynnej inicjatywy i programu, ale nabierała zwykle charakteru rokoszu — frondy, osłabiającej zawsze państwo nazew-nątrz. Typowem zwycięstwem opir ji publicznej nad dyplomacją królewską było unicestwienie planów wojennych Władysława IV w 1646 roku.

Niebezpieczeństwo tureckie, które w XVII wieku będzie ciągle krępowało Polskę we wszystkich innych przedsięwzięciach, tak jak groza Zakonu Krzyżackiego krępowała ją we wszystkiem w średniowieczu, było też powodem słabszej reakcji polskiej na zakusy szwedzkie. Dało to powód Władysławowi IV do podjęcia wielkiej akcji dyplomatycznej na rzecz wyprawy tureckiej. Jego dyplomacja, kierowana osobiście przez króla i kanclerza Ossolińskiego, niezwykle czynna i rozgałęziona, poczyniła już wszystkie po temu kroki, porozumiewając się nietylko z papieżem, Wenecją i innemi państwami kontynentu, ale wchodząc w pertraktacje z Marokiem i Persją. Tymczasem czujna opozycja sejmowa, z niechęci przed wojną zaczepną, prewencyjną, z obawy przed spodziewanym zamachem stanu zwycięskiego monarchy, mającego w ręku potężną armję, mogącego więc łatwo wprowadzić monarchję dziedziczną, okazała dosyć siły i dosyć władzy, aby cały plan ten, całą dyplomatyczną robotę bez jej upoważnienia wszczętą obalić, wymagając rozpuszczenia wojska.

Za Jana Kazimierza wznowiona wojna ze Szwecją doprowadziła wreszcie do wyżej wykazanego rezultatu, do zrezygnowania z wszelkich aspiracyj bałtyckich, usankcjonowanego pokojem oliwskim 1660 r. Taki wynik nie podziałał dydaktycznie jako lekcja na przyszłość. Przeciwnie, wyciągnięto z niego wnioski wręcz odwrotne, uzasadniające szkodliwość polityki personalnej, czy dynastycznej, wciągającej kraj w konflikty jemu obce i sprzeczne z jego interesami. Te interesy były pojmowane rozmaicie — ogół jednak rozumiał je przeważnie jako zachowanie neutralności wobec wypadków europejskich i występowanie tylko w obronie granic, gdy były zagrożone bezpośrednio, i obronie wiary wobec Turków. Nieufność do nowych elektów będzie się zatem pogłębiała, zaznaczając się w coraz to większych obostrzeniach warunków elekcji i różnych uchwałach sejmowych. Już Zyg muntowi III sejm zabronił w 1588 roku nietylko zawierania przymierzy bez wiadomości senatorów, co jest zrozumiałe, ale nawet „słuchania, odprawowania, wysyłania legacji“. (Vol. Leg. t. II, 1208J. Sejmy, coraz bardziej samowładne w sprawach wewnętrznych, zrażone ingerencjami i intrygami cudzoziemskimi czasu pierwszych elekcyj, coraz bardziej chciały rozciągać swą kontrolę na bieg spraw dyplomatycznych. Rozumiano w Izbach niebezpieczeństwa polityki personalnej dla spokoju zewnętrznego i dla wolności wewnętrznych. Nie czując się w kompetencji do prowadzenia spraw zagranicznych, a nie ufając królowi ani jego ministrom, chciano je przynajmniej zahamować, poniekąd zawiesić, uniemożliwiając wszelkie w tym zakresie inicjatywy władzy wykonawczej. A zatem nietylko nie ma król poselstw wysyłać, ale nawet przyjmować. Chociaż praw w Polsce nikt znowu tak ściśle nie przestrzegał, takie uchwały robiły jednak swoje: przeszkadzać zawsze łatwiej, niż tworzyć.

Jakób Sobieski (ojciec króla Jana), podróżując po Europie w latach 1607—1613, spisywał dzienniczek, w którym przy opisie każdej stolicy skrzętnie notował, jacy gdzie byli na rezydencji posłowie obcy. Nigdzie polskich nie wymienia, ani w Wiedniu, ani


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Obrázek (31) zwolennika określonej opcji, lecz samodzielnie, zależnie od polskiej racji stanu i aktu
Magazyn6 7901 971 DYPLOMACJA Sa Majeste le Roi de Pologne". Nie mogli tylko dodawać polskim
Magazyn85201 djvu Malarstwo polskie KAZIMIERZ SICHULSKI WITRAŻ
Kancelaria Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Podsekretarz Stanu Wojciech Kolarski BWP.0460.337.20
godziny polskiego 2 takiego stanu rzeczy powoduje w praktyce nauczania przykre w skutkach deformacje
273412256 KANCELARIA PREZYDENTA RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ Podsekretarz Stanu Mariusz HANDZLIK Wars2
PICT0011 Znaczenie formuły d.p.m. jest nie wyjaśnione dotychczas w dyplomatyce polskiej, nie tylko w
073412256 KANCELARIA PREZYDENTA RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ Podsekretarz Stanu Mariusz HANDZLIK Warsz
W telegramie wysianym do prezydenta Wilsona dnia 14 V Paderewski, broniąc polskich racji argumentowa
Wrocław 19 września 2018 r.Doktryna Energetyczna Polski- Racja stanu czy tylko narzędzie polityczne
4 A OSV SKITEST SPECJALNIE DLA _SKI MAGAZYNU": 10 SKITUR W POLSKICH GÓRACH PETRA
Batowski Henryk, Między dwoma wojna. Zarys historii dyplomatycznej, Kraków 2001 Historia dyplomacji

więcej podobnych podstron