- 197 -
rozwiązać. Z pyska wychodzą mu dwa ogromne kły, co dają tak zwaną kość słoniową.
W Indyaoh używają słonia do wszystkich ciężkich robót; o jego sile dam wam pojęcie, gdy powiem że wkładano mu na grzbiet dwie armaty ważące 600 centnarów, i on je dźwigał uszedłszy z niemi pięćset kroków. Dawniój używano słoniów do wojny; na grzbiecie ich stawiano drewniane wieże, w których mieścili się wojownicy. Najwięcćj jednak słonie szkodziły jeździe nieprzyjacielskićj gdyż koń boi się słonia i ucieka przed nim.
Dobry ten zwierz umió być wdzięcznym za doznane dobrodziejstwo. Zdarzyło się, że oswojony słoń, co się słoniom zazwyczaj w pewnój porze roku zdarza, wpadł był w rodzaj szaleństwa i wypadł z wściekłością na plac targowy którędy go codzień prowadzono do wody; rzucając się tu i ówdzie powyracał przekupkom budy, podruzgotał je nogami, zgoła na około rozpościerał zniszczenie. Co żyło, mężczyźni, kobiety, dzieci zaczęto przednim uciekać, uciekła nawet ogrodniczka co przedając jarzyny siadywała na targu zę swoim chłopczykiem i codzień dla^uciechy chłopięcia dawała słoniowi garść jarzyn, lub słodki owoc, który on z dłoni chłopczyny zwykł był pożywać. Owoz gdy ta ogrodniczka uciekła, uciekało i dziecko; ale niebożątko widząc pędzącego ku sobie słonia, upadło z przestrachu. Słoń przypadłszy już je miał zdeptać na miazgę, lecz stanął nagle jak wryty, powącha! je, a przekonany że to dawny przyjaciel, objął trąbą i posadził na dachu budy, którą jedną tylko oszczędził, porozwalawszy wszystkie.— Jednakowoż niekażdy słoń umie się pohamować w wściekłości; niejeden bowiem swego kornaka,
17*