217
na końcu opatrzoną dzidę> zwaną harpunem, i topi ją w karku wieloryba. Zraniony potwór nurza się w głębinach, a myś iwy popuszcza linę przymocowaną do ńar-puna utkwionego w jego ciele; rzucając się z bólu w różne strony, coraz głębiój rani ciało,- a wypływając na powierzchnię morza dla oddychania, nowe odbiera rany, aż osłabiony nareszcie, dobijany'bywa. Często się zdarza, iż pokaleczony wieloryb zrywa liny wstrzymujące go; rzuca się na statki, wywraca je i uchodzi. Opowiadają, iż pewnego razu ogromny wieloryb mający kilka harpunów tkwiących w grzbiecie, rzucił się na swoich przeciwników; jedno czółno zatopił, drugie zaś głową swą poJjąwszy, o piętnaście stóp w górę podrzucił, tak, iż dnem do góry spadło w morze. Bywa i to niekiedy, żc wieloryb ugodzony harpunem, który jest przywiązany na dlugiój linie do lodzi, ucieka, i ze sobą porywa oną łódź, lecącą prędzej niż najszybszy statek parowy.
Gdy się połów uda, wielorybowi odcinają ogon, wydobywają tłuszcz zaskóiny czyli tran; wyjmują ze szczęk^ owe pręty rogowe; resztę zaś zostawiają na pokarm ptactwu i niedźwiedziom. Korzyść z jednego miernej wielkości wieloryba, wynosi przeszło trzydzieści lysięcy złotych.
Wieloryb zabłąka się niekiedy i do innych mórz. Kicdawnemi czasy pojmano jednego w morzu BaltycHóm przy Stralzundzie, a drugiego w Północnćm. i sprowadzono go do Ostendy. Miał on 95 stóp długości i ważył półczwarta tysiąca cetnarów.
Odwaga ludzi trudniących się tóm rzemiosłem, przechodzi wszelkie wyobrażenie; ho nietylko polowanie to połączone jest z ogromnemi trudami północnej żeglugi trwającej około pół roku, ale i z tysiącznemi mebezpie-
19