285
dóbr, nie można jeszcze mówić o szczęściu całkowitem, bo jeżeli pojedyncze dobra są kruche i nie stałe, tu i suma ich również tylko czas pewien trwać może. Zresztą, z wyjątkiem cnoty, nie znajdziemy w liczbie owych dóbr ani jednego, któ-reby było przystępne dla wszystkich. Można być przy Bożej pomocy cnotliwym, ale nie jest w mocy ludzkiej posiadanie jakiegokolwiek innego dobra, bo wszystkie są zależne od szczęśliwego zbiegu najrozmaitszych okoliczności. Jeżeli zaś jest niepodobieństwem, aby jedno z tych dóbr dostało się wszystkim w udziale, to byłoby niedorzecznością twierdzić, że wszystkie razem mogą się znaleźć u jednej osoby. A choćbyśmy przypuścili, że znajdzie się jakiś nowy Salomon, skupiający w sobie wszelkie możliwe dobra ziemskie, to i w tym razie się okaże, że człowiek nie będzie miał tego, co uważa za szczęście doskonałe: bo albo owe zewnętrzne i wewnętrzne dobra będą w sobie zamykały cnotę, a wtedy powstanie oczywista sprzeczność, rozsadzająca tę sztuczną całość: albo też nie będzie wśród nich cnoty, a w takim razie człowiek nie będzie miał zupełnego szczęścia. Cnota zaś w połączeniu z innemi dobrami okaże się sprzeczną, bo wyklucza niektóre z nich, zwłaszcza zmysłowe używanie, hedonizm w jakiejkolwiek formie występujący; prócz tego, cnota zawiera w sobie usposobienie ducha, aby wszystkie dobra chętnie odrzucać. Jeżeli zatem cnota sama nie jest najwyższem dobrem, a z drugiej strony wszystkie inne dobra bez cnoty także nie dają szczęścia, to widocznie ani dobra ciała razem wzięte, ani cała suma dóbr duchowych osobno wzięta, ani jedno i drugie razem, nie będą doskonałem szczęściem.
Ze szczęścia całkowitego, doskonałego, rzeczywiście nie możemy osiągnąć na ziemi, tego aż nadto dowodzi zaczynający być w modzie pessymizm. Siła jego dowodowa w tern właśnie spoczywa, że nie co innego, tylko hedonizm dał mu początek. Godne to zaprawdę dziecko takiego rodzica. Ale nic naturalniejszego, jak taki epilog całego materyalizmu i bedo-nizmu, jak to zwątpienie: czy wogóle szczęście może być przez