399
Gdym nie zwyciężył, mamże z braci całćj, Sam nie śmiąc umrzeć powracać bez chwały?
Ale w tej chwili obraz Medory staje w mydli Konrada. Wyznaje Gul-narzc, że dla kochanki pragnie żyć jeszcze, Gulnara na to: 'i
Więc ty już kochasz, ty już kochasz luną,
Cóż ml to znaczy? nie, nic nie powinno. .
Jednak ty kochasz! Ach ja zajrzeć muszę Duszy, wzajemną kochającej duszę, -Która nie czuje i nigdy ule czuła Tej czczośd serca, co moje zatruła.
rl
i mówi
Tu Gulnara wyznaje Konradowi wstręt niepokonany do Baszy, z rozpaczą:
Pragnęłam kochać, kochać jestem zdolną,
*UI JSlfJ Ł ’
.pluń jy*t nruii •toh J . a ’ i i
telJa BionlnO
Lecz czułam, czuję, że nie jestem wolną.
Gorzkie pieszczoty, gdy je przyjąć każą,
Podląca wierność pod dozorców strażą, ^vi
Lecz trudniej jeszcze gdy wstręt serce mrozi,
Udawać czułość, bo pan gniewem grozi.
Rzekła, I ręce okute Konrada Z tkliwą pokorą do serca przykłada.
Poszła jak przyszła, jako sen przelotny.
Byłażto ona, znówże on samotny?
Jakażto kropla jak brylant promienny,
Lsnl na okowach od jasności dziennej,
Lza to najświętsza, łza ludzkiej czułości,
Najdroższa perła co z morza litości,
Nim tkliwa dusza na świat ją uroni,
Jnż wygładzona w cherubina dłoni.
I . ■' i» BMIWf
Ale daremnie piękna Gulnara błaga srogiego Seida. Minęło jednakże trzy dni, a wyrok na więźniu jeszcze niespełniony:
** 1 -^ i%rijovł
Idzie dzień czw arty, przeminął, a z nocą,
Ciemność 1 burza przyszły z całą mocą.
O! jak mu luby szum, ryczenie morza,
. Gdy zapienione wre n ścian podnoża.
Porwał się, słneba, jakby z wiatry społem,
Duch jego bujał nad dzikim żywiołem,
Północ wybiła, słychać stąpanie. To Gulnara, ale krok jćj drżący, twarz blada.