409
409
0^iJr> I t ff
-i&i ,' i fińJ w i «*. itfl ol
-\t> in&
••Ho en e»( c
o^anoą 0J0 . ir ‘1
■on/ /u»mi r i Ul
-*U1 «|Mlpi|l ■ :-v
łiisiY/ . i ■ I • WulO ■ CU ł.T tiiwóro ił'-.? tlfe'1 ■ i ■ M11 ' tl? fil t
m j
oi w
Czy w dzikie pod ulani rozpadlin skroś zlani Ukryjem się sklepy kamienne?
Ta ż powódź potopu, jak sięgnie do stropu, Napełni otchłanie bezdenne.
- — i. (i '
MŁODA DZIEWICA BIEGNĄC ZA DRUGIEMI-
Nie opuszczajcie sieroty,
rt
Mnie nieszczęśliwej, mnie młodej!
Ojciec i ojca namioty,
Bracia 1 braci mych trzody,
I pola gdzie szły na paszę,
I sady, I wszystko nasze,
Wszystko zalano!
Dziś jeszcze rano,
Ze wzgórza Idąc do zdroju,
Spojrzałam, wszystko tak byłe Ciche, tak spało w pokoju;
Serce me błogosławiło,
Bogn i miejscu lubemu,
A teraz! czemu, ach czemu,
Było mnie nędznej rodzić się na śwleeie?
| ' ff k * ’ —
J A F E T.
By umrzeć, umrzeć w lat kwiecie!
Szczęśliwsza wszakże, ulż gdybyś tak jedna, Skazana była, gdy otchłań bezdenna Pochłonie wszystkich, płakać nad wszystklcml,
I jak ja ua pustej ziemi,
Żyć, nie chcąc; cierpieć nie śmiąc się użalać. Panie! gdy wszystkich tracisz, pocóź mnie ocalać?!
Fale morza wpadają z łoskotem Ludzie rozpierzchają się na wszystkie strony po górach. Jafet jeden zostaje na skale: ukazuje się arka zmierzająca ku niemu.
Z obrazu Pu8sin’a przedstawiającego potop, wziął Bajron myśl do niniejszego dramatu, i nie ustąpił sławnemu mistrzowi w pysznem i ponurem skreśleniu straszliwego zatracenia ludzkości.
Ostatnim utworem Bajrona jest: ,,Don Juan.” Już poprzednio, w poemacie satyrycznym „Beppo” napisał Bajron dowcipną krytykę na rozprzężenie obyczajów w Wenecyi. W Don Juanie rozciąga poeta ową krytykę na obszerniejszą skalę. Wśród 8wawolnych żartów Bajrona przebija niekiedy gorzka łza zawodu. „Nie żałość ta wśród cierpień — mówi pani Belloc — sprawia ból niesłychany. Dowcip Don Juana porównać można do kwiatów zdobiących koronę cierniową; łatwo się domyśleć, że krew płynie z uwień-