Marja Montessori. » 67
Metoda Montessori usuwa wszelkie zajęcia kolektywistyczne (z wyjątkiem gier towarzyskich). Wychowawczyni zajmuje się każdem dzieckiem zosobna.
Jakkolwiek cechą metod Montessori jest zapewnienie dziecku zupełnej swobody, to jednak musimy zarzucić wielką sprzeczność, jaka zachodzi pomiędzy jej doktryną pedagogiczną a charakterem sztucznym i oderwanym wychowawczego materjału.
Dziecko ma możność jedynie do swobodnego wyboru tych lub innych pomocy wychowawczych, ale sposób przeprowadzania zajęć jest ściśle określony, np. ustawić bryły od największej do najmniejszej, dobierać barwy różnych odcieni, wsuwać płaszczyzny geometryczne do tych samych otworów, wyklucza to zupełnie pomysłowość dziecka i wprowadza automatyzowanie się. Ten system nie harmonizuje z tern, co tak często autorka wypowiada, by „ze czcią uszanować samorzutność dziecka". W tych warunkach dziecko ma zbyt mało pola do przejawniania owej samorzutności, wymaganej przez autorkę w jej teoretycznych uzasadnieniach swej metody wychowawczej. Same zaś pomoce, któremi się posiłkuje, są tak sztuczne, suche, tak mało odtwarzają życie, że nie wiele wzbudzają zainteresowania dzieci. Metoda Montessori jest nawskróś indu-alistyczna, niema tu miejsca do kształcenia mowy, ani do pracy zbiorowej, która budzi uczucie i rozwija instynkt społeczny. Słusznie powiada Stern, że dziecko dla Montessori jest psychofizjologicznym organizmem jedynie, które przez zabawę rozwija swoje organy. Oto wszystko.
I dlatego u nas, oceniając należycie dodatnie strony metody Montessori, nie zastosowano jej bezkrytycznie, lecz poczyniono wiele odchyleń, opierających się na szerszych zasadach współczesnej psychologji wychowawczej.
5*