92
w sile wieku bywamy lekkomyślni; na starość, w słabości, zbyt bojażliwi; prawda bywa dla nas tak nieznacznym punktem, iz zawsze albo do nićj nie dojdziemy albo ją przekroczymy. Wiek, płeć, temperament, namiętności, wszystko wykrzywia nasz rozum. Wahając się bezustannie od jednćj do drugićj ostateczności, opuszczamy życie, nie mogąc nawet powiedzićć ieśmy zdążyli do kresu prawdy.
Nawet w moralnych charakterach obojga płci spostrzegamy różnice, które dowodzą jak ich skłonności są istotne i właściwe ich organizacyi. Mężczyzna podlega pysze, kobieta próżności; jeden okazuje wyniosłość a nawet wrodzoną cierpkość w swym charakterze, drugiej panującym przymiotem jest łagodność pomięszana z przenikliwością, a nawet przebiegłością. Jeżeli zarzucamy dziwactwa i płochość kobiecie, przyznać takie musimy ie wydatnem jest takie znamieniem mężczyzny upór i grubość: jeżeli jedna jest zbyt łatwowierna i zbyt bojaźliwa, tedy drugi okazuje się zbyt niedowierzającym i zuchwałym. Kobićta ugania się najprzód za tern co przyjemne i piękne, mężczyzna zwraca się do tego co jest mocne i trudne; kobieta nareszcie nabywa z wiekiem owego ducha towa-rzyskości, owe wdzięki, wesołość, ową delikatność w postrzeganiu, którą mężczyzna zastępuje umysłem zdolniejszym do ważnych spraw, gruntownością rozumowania i głębokością pomysłów. Ta zadziwiająca różność płci prowadzi nas do wniosku, że każda z nich ma początkowo inną właściwą sobie zasadę życia, i każda różną jest istotą.
W rzeczy samej, uważajmy tylko delikatne włókna jej ciała, miękkość i wielkość tkanki komórkowatćj; przypatrzmy się miłym i powabnym kształtom tćj połowy rodu ludzkiego, a pewno ujrzymy w nich zapowiednią uczuć ludzkości, politowania, tkliwego miłosierdzia i zgody, które utrzymują towarzystwo, wiążą jedne z dru-giemi jego członki, zaciskają węzeł rodzinnej miłości i najmilszym są podziałem macierzyństwa. Słabość kobiety wskazuje jćj potrzebę przywiązania się, kochania i podobania się; ucieka się ona do serca i sercu wynurza swe żale; nigdy dziecię na próżno nie wzywa jej litości; nie zważa ona na cierpienia, gardzi niebezpieczeństwami dla swego syna; rów no się rzuca w płomienie jak i w rozhukane