STRASZNE LATA
Wszystko zniweczył przypadek. Tego dnia w pałacu gościł starszy syn siostry Maszy, młody książę Nikołaj Leichtenberg.
Niks pasjonował się gimnastyką i siłowaniem, co lubił także Nikołaj Leichtenberg. Niks zaproponował starcie. Obaj zaczęli się siłować, oczywiście w obecności Saszy, który uwielbiał Niksa. Podczas walki Niks uderzył się boleśnie w kręgosłup. Aleksandra Patkul wspominała:
Tak mocno uderzył się o kant marmurowego stołu, że gdyby go nie podtrzymano, zapewne by upadł. Mój mąż, który wtedy właśnie miał dyżur w Pałacu Zimowym przy cesarzu, wszedł do sali, gdzie zabawiali się obaj książęta, aby się z nimi przywitać. Gdy mąż zobaczył, że następca tronu jest blady i nie ma nawet sił, by się podnieść, pobiegł i przyniósł szklankę wody, o czym nikt nie pomyślał. Wypytał, co się stało i dowiedziawszy się od wielkiego księcia Aleksandra [Saszy] wszystkich szczegółów, powiedział hrabiemu Stroganowowi [hrabia Siergiej Stroganow to wychowawca Niksa], że należy niezwłocznie posłać po lekarza, że na tak poważną kontuzję jak uraz kręgosłupa trzeba zwrócić uwagę... ale nie podjęto żadnych energicznych środków.
Wkrótce przyjechała narzeczona Niksa, duńska księżniczka Dagmara. Drobna i czarująca, była bardzo zakochana w swym narzeczonym.
Dagmara świetnie trzymała się w siodle, więc w Peterhofie urządzono konne polowanie na lisy. Gdy Niks jak zwykle wskoczył na konia, twarz jego nagle wykrzywiła się z bólu. Ojciec zapytał, co się stało, ale Niks zamiast odpowiedzi tylko spiął konia ostrogą i... krzyknąwszy z bólu, niemal z niego spadł. Nie potraktowano tego poważnie. Wkrótce jednak cesarzewicz zaczął zmieniać się w oczach, bardzo schudł, idąc garbił się. Ojciec nieświadomy, co się dzieje, gniewał się i wyrzucał mu, że „chodzi jak starzec". Niks usiłował przemagać ból - na własną zgubę.
Wreszcie lekarze zbadali go jak należy. Po tym badaniu nadworny lekarz Botkin przyszedł do gabinetu cesarza. Władca wyszedł z gabinetu pobladły.
Okazało się, że na skutek zaniedbanego urazu Niks zapadł na groźną chorobę - gruźlicę kości.
Następcę tronu wysłano na kurację do Nicei, czuł się coraz gorzej, więc Sasza poprosił, by pozwolono mu do niego pojechać. W kwietniu 1865 roku car otrzymał straszliwą depeszę. Do gruźlicy przyłączyła się choroba mózgu. Dni następcy były policzone. Należało się śpieszyć, zawiadomiono Kopenhagę i Dagmara z matką przyjechały do Nicei.
Car z całą rodziną wyruszył, by po raz ostatni zobaczyć syna. Przed wyjazdem w soborze Kazańskim odprawiono uroczyste modły. Całując ikony, cała rodzina modliła się. Wychowawca następcy tronu zanotował:
193