0013

0013



nich zapowiedzi, władze odmawiają nagle ważności złotemu polskiemu. Dotąd, na równi z rublem, był monetą obiegową. Ludzie zostają bez grosza. Wszystkie oszczędności są już jedynie garstką bezwartościowych świstków. Żaden urząd ich nie zmienia. Żaden sklep nie przyjmuje.

Zaczynamy sprzedawać rzeczy.

W pierwszych dniach stycznia siostra moja dostaje listowne wezwanie do banku. Nieopatrznie zaraz po wybuchu wojny złożyła w sejfie całe srebro, biżuterię i rodzinne papiery. Wraca po kilku godzinach ze zwitkiem tychże właśnie papierów i kilkoma miniaturami w kieszeni. Reszta została urzędowo zarekwirowana na rzecz sowieckiego skarbu.

Aresztowania trwają w dalszym ciągu. Każdy dzień przynosi nowe nazwiska. Lista rośnie. Nikt nie wie, co się dzieje z tymi ludźmi.

Po pewnym czasie ustala się jedno: Zamarstynów, dawne polskie wojskowe więzienie, jest najgorszy. Zza tych murów nic nie przesiąka na zewnątrz. Do więzienia Świętej Brygidy, czyli do Brygidek, można się jeszcze jakoś dobić. To znaczy można raz na miesiąc oddać dla więźnia paczkę z bielizną i dostać jego własnoręczne pokwitowanie. Z Zamarstyno-wa czy na Zamarstynów - nic.

Władze wiedzą - i my wiemy - że całe to pozornie uległe miasto pokryła z nagła sieć tajnych polskich organizacji. Coś niby naczynia krwionośne zatajone pod skórą. Wiedzą - i my wiemy - że nie wszystkich oficerów wyłapano. Są powielacze, na których drukuje się wysłuchane w tajemnicy i wbrew zakazowi alianckie komunikaty. Są kolporterzy, którzy te świstki roznoszą. Są ludzie podrabiający dokumenty, dowody osobiste, kartki meldunkowe. Są wydeptane dróżki, z postojami, z noclegami, którymi przekradają się ku węgierskiej granicy wszyscy, którzy chcą do naszego wojska. Do Francji! Są kurierzy i kurierki chodzący przez granicę tam i z powrotem. Raz zjawia się na parę godzin pod dachem strzępek jedwabiu, mały jak dłoń. Wkradł się do kraju wszyty pod podszewkę czyjegoś płaszcza. Druk na nim czarny, wyraźny, choć drobny jak mak. Rozkaz gen. Sikorskiego do wojska. Dnia tego a tego. Angers. I podpis. Czasem, po czyimś wyjściu, znajduję na biurku świstek bibułki z najnowszym alianckim komunikatem.

Ach! Te alianckie komunikaty! Londyn. Paryż. Boże dobry! Trudno powiedzieć, czego się po nich spodziewamy. Że jednak spodziewamy się czegoś, to pewne! Oczywiście. Wiemy. Ani Anglia, ani Francja nie mogą mszyć zaraz. Muszą się przygotować. Na szczęście mają czas. Do wio-

15


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
949RYCERSTWA POLSKIEGO. Borzewscy na dobrzyńskiej ziemi, był Ma ty as z Borzewski opatem łęckim, god
P5281049 25 Nich 1 2 Mam3 2 ***• 2 IWi. w rozwiązywaniu współczesnych problemów biblioielaniwi polsk
przekazuje mu swoim dekretem władzę wojskową i naczelne dowództwo wojsk polskich. 14 XI 1918 w obawi
18680 skanuj0010 (172) wybierano dwóch, to wówczas jeden z nich sprawował władzę przez pół roku, dru
DSC05031 446 Język polski bytu na wsi stopień zautomatyzowania języka literackiego staje się u nich
symbolem władzy, dlatego jest to władza kluczy. Po trzecie Jezus zapowiada władze wiązania i rozwiąz
P6034969 Franczyza w polskiej gastronomii 2007 ponad 70 systonów, w nich 2 tys. lokali 60% liczby si
h06 cze, Sz-ołomiccy i kilka innych, drugą rody przybyłe z innych stron Polski, jak na przykład Ramu
166 Zakrzewo jako wieś należała dawniej do dziedziców złotowskich. Ostatnimi polskimi dziedzicami na
mat polski", wpływają na obniżenie ogólnej sumy obliczonego podatku komunalnego o 5%, z wyjątki
HORIZON ANTONI (JRBflfiSKIZ CZARNEGO SZLAKU I TAMTYCH RUBIEŻY ZABYTKI POLSKIE PRZEPADŁE NA PODOLU,

więcej podobnych podstron