Czasem urządzano zabawę dla dzieci. Na pokładzie przednim zbudowano wcale niezły basen, w którym kąpano się codziennie, i oczywiście nie obeszło się bez tego, że jeden z Anglików usiadł nieostrożnie na krawędzi i upadł rozbijając sobie głowę. Od czasu do czasu wieczorami pokazywano jakieś archaiczne kino. Była też orkiestra, która przygrywała podczas posiłków. Już podczas mojej jazdy na „Hellig Olafie” doszedłem do przekonania, że orkiestra na statku pasażerskim to coś zupełnie specjalnego, gdyż wszystkie rzeczy znane gra w taki sposób, że lepiej tej muzyki nie słuchać. Ale orkiestra na „Korea Mara” prześcignęła swoich kolegów Duńczyków: rzeczy kompozytorów europejskich grano w sposób zupełnie odmienny, tak że rzeczywiście trudno było je poznać. Natomiast muzyka japońska była dla nas wszystkich najzupełniej niezrozumiała. Służba natomiast była świetnie zorganizowana, posiłek przygotowywano na modłę angielsko-amerykańską, dawano dużo owoców. Kapitan siadywał w sali jadalni przy jednym ze stolików razem z oficerami japońskimi i wcale z nami, pasażerami, nie rozmawiał.
Codziennie z radiostacji okrętowej przynoszono nam wiadomości telegraficzne, między którymi była jedna, która nas wszystkich, udających się na Syberię, podniosła na duchu. Wiadomość ta głosiła, że rządy aliantów gotowe są uznać rząd admirała Kołczaka za ogólnorosyjski, jeśli zgodzi się on uznać postanowienia Ligi Narodów.
Z rozmów z Rosjanami jadącymi razem z nami wynikało, że wszędzie w miastach syberyjskich odczuwano ogromny brak mieszkań, że nieraz w jednym mieszkaniu mieściło się po kilka rodzin. Inżynier Grodzki zamierzał zostawić swoją rodzinę w Japonii i chciał ją sprowadzić do siebie dopiero po urządzeniu się na miejscu. Chciałem postąpić tak samo, ale nie mieliśmy większego zapasu pieniędzy, a trudno było przewidzieć, jak będzie funkcjonowała poczta do Japonii. Należało raczej się spodziewać, że nie będzie regularna. Poza tym na Syberii znajdowały się w obiegu pieniądze kołczakowskie, które nie miały żadnej wartości za granicą.
Niedługo przed przybyciem do Jokohamy odbył się obiad kapitański, do którego podano nam szampana. Wszyscy się podhumorzyli, byli w doskonałych humorach i świetnie się
216