mnie tam w zwykle wyglądającym biurze, dano mi do wypełnienia arkusz, na którym musiałem wypisać wszystkie wiadomości
0 sobie, o rodzinie, po czym mogłem odejść.
Nazajutrz w sztabie dowiedziałem się, że wcielono mnie do komendy rekonwalescentów jako pisarza. Komenda ta mieściła się niedaleko naszego mieszkania. Urzędowałem tam, wypisując na maszynie nieskończoną ilość nazwisk, ale wieczorami mogłem wracać do domu.
W międzyczasie zapasy nasze, których nie mogliśmy spożyć tak szybko, zostały w większości zniszczone przez szczury, chociaż były zawieszone pod pułapem.
Szefem moim w komendzie był dawny oficer biały, podporucznik, który przeszedł na służbę do czerwonych i widocznie starał się zasłużyć. Nie wdawałem się z nim w żadne rozmowy i coraz lepiej pisałem na maszynie, ale pan ten widocznie nie znosił ani mnie, ani Gajdy, innego byłego oficera przydzielonego do tej samej komendy. Byliśmy tak prowokowani, że udaliśmy się z Gajdą do sztabu z prośbą, żeby nas przeniesiono. Wynik był niespodziewany: szef sztabu, usposobiony do nas przyjaźnie, radził, żebyśmy wycofali naszą prośbę, gdyż groziło to nam najgorszymi konsekwencjami. Tak też uczyniliśmy.
Widocznie dowiedziano się jednak o naszym zamiarze
1 prawdopodobnie zapytano naszego szefa o opinię, która wypadła ujemnie, i pewnego dnia, gdy byłem wolny w domu, z przykrym zdziwieniem ujrzałem u nas w pokoju Gajdę w towarzystwie trzech uzbrojonych żołnierzy. Polecono mi zabrać się z nimi niezwłocznie. Widząc, że w żadne rozmowy wdawać się nie ma sensu, włożyłem baranicę, po czym odprowadzono nas do sztabu.
Szef sztabu wyglądał na speszonego. Sądzę, że miał przez nas przykrości. Zapytał krótko, czy zamierzamy wykonywać dawane nam polecenia. Kiedy odpowiedzieliśmy twierdząco, dał nam rozkaz na piśmie, żebyśmy natychmiast wyjechali do Kańska, gdzie znajdowała się 152 Brygada, do której zostaliśmy przydzieleni jako pisarze.
Wyszliśmy ze sztabu już bez asysty. Gajda był przedtem w wojsku, służył też czynnie u białych i ugrzązł w Nowoni-kołajewsku w sposób taki sam jak ja — zachorował na tyfus plamisty. Był może o lat parę starszy ode mnie, wzrostu raczej
238