,Jeżowik” przy pracy i zabawie 235
Sam terror, oprócz wielu jego znacznie ważniejszych aspektów, był triumfem świętoszkowatej bolszewickiej moralności nad seksualną swobodą lat dwudziestych. W zniszczeniu Jenukidzego, Tuchaczewskiego i Rudzutaka niepoślednią rolę odegrało to, co Mołotow określił jako „słaby punkt [...] kobiety!” Garderoby aktorek, wspaniałość dyplomatycznych balów i blask zagranicznej dekadencji wystarczały czasem, by przekonać samotnego Stalina i kołtuńskiego Mołotowa, przepełnionych purytańską zawiścią, że za tym wszystkim kryje się zdrada i dwulicowość. Ale rozwiązłość nigdy nie stanowiła prawdziwego powodu, dla którego niszczyli swoje ofiary. Ten był zawsze polityczny. Oskarżenia o dewiacje seksualne służyły do tego, by skompromitować aresztowanych w oczach ich dawnych kolegów. Jenukidze i Rudzutak mieli rzekomo, jak ujął to Kaganowicz, uwodzić „małe dziewczynki”. Ponieważ jednak trudno przypuścić, by Komitet Centralny stał się siedliskiem pedofilów, tak jak nie był z pewnością siatką szpiegów i terrorystów, wydaje się bardziej prawdopodobne, że ci partyjni hedoniści po prostu „opiekowali się” baletnicami, tak jak dawni i dzisiejsi milionerzy. Mimo to Stalin przez całe lata tolerował wyskoki Jenukidzego (i prawdopodobnie brał w nich udział). Kobieciarze w rodzaju Bułganina i Berii nadal doskonale prosperowali, pod warunkiem, że byli lojalni i kompetentni w sprawach politycznych, ale nikt nie mógł powiedzieć, iż chodziło jedynie o plotki na dworze Stalina.1 Ludzie umierali z powodu plotek.
Stalin był mężczyzną z XIX stulecia: kokieteryjnym i pełnym podziwu dla dobrze ubranych kobiet ze swego otoczenia, rygorystycznie pruderyjnym w stosunku do własnej córki, zgorszonym feminizmem i wolną miłością początku lat dwudziestych, ale odgrywającym twardego brutala wśród najbliższych przyjaciół płci męskiej. Jego pruderia była na wskroś „wiktoriańska”: widok gołych kolan Swietłany, a nawet jej śmiałe spojrzenie na fotografiach wywoływały absurdalne awantury. Stalinowi nie spodobał się „pierwszy pocałunek” w filmie Aleksandrowa Wołga, Wołga, gdyż uznał go za zbyt namiętny, co miało taki skutek, że nie tyłko wycięto
Chlubnym wyjątkiem od tej hipokryzji byli ci nieliczni bolszewicy, którzy łączyli dyscyplinę partyjną ze stylem życia europejskiej cyganerii, jak na przykład ludowy komisarz spraw zagranicznych, Maksim Litwinow, i jego angielska żona Ivy. Drwiła otwarcie z filistrów w rodzaju Mołotowa i szczyciła się swoimi zdradami małżeńskimi z całym zastępem niemieckich kochanków: „Gwiżdżę na to, co powiedzą inni [...] ponieważ przerastam o głowę wszystkich, którzy znajdują rozkosz w plotkowaniu na takie trywialne tematy, jak na przykład kto z kim sypia”. Natomiast sam komisarz Litwinow, pulchny, rozczochrany i energiczny żydowski intelektualista, który od dawna znał Stalina, ale nigdy nie był z nim blisko, wdał się w romans z „bardzo ładną, zdecydowanie wulgarną i naprawdę bardzo seksowną” dziewczyną, która z nim zamieszkała. Towarzyszyła mu nawet na przyjęciach dyplomatycznych i przychodziła do biura w obcisłych spodniach do konnej jazdy.