26 TWorzenie świata
Znikły już ślady po obozowisku i po długim postoju w Minan.
Opustoszały góry Al-Ghaul i Ar-Ridżam.
Strumienie Ar-Rajjanu wyschły i teraz wyglądają jak wyryte w kamieniu litery, które zatarł czas.
Tylko zarys palenisk jest jeszcze widoczny.
Od chwili odejścia mieszańców obozu minęły lata,
a z nimi święte i zwykłe miesiące.
To miejsce nasyciły gwiezdne ulewy wiosny, zrosiły rzadkie i obfite deszcze burzowych chmur,
porannych i nocnych obłoków i z chmury wieczornej rozbrzmiewającej pomrukami gromu1.
Potem mogła nastąpić podróż na wielbłądzie, podczas której poeta opisywał swojego wierzchowca, a także polowanie na zwierzęta, sugerując, że swoją siłę i sprawność uzyskał w walce z siłami przyrody. Poemat kończył się pochwałą plemienia poety:
Bóg nam zbudował dom wspaniałej chwały, weszli do niego i starzy, i młodzi.
Gdy na plemię spada nieszczęście, oni są sędziami i walczą o pokój.
Oni są wiosną dla swoich sąsiadów i dla wdów, którym ciężko przeżyć rok.
Oni są plemieniem,
którego nie powstrzyma zawiść,
a plotka przed nikim nie zdoła oczernić2.
Pod pozorem głoszenia chwały i chełpienia się, czasami można posłyszeć inną nutkę - o granicach ludzkiej siły w konfrontacji z wszechpotężną przyrodą:
Fragment mu’allaki Labida; Jbn al-Anbań, Śarh abqasa’id as-sab‘at~tiwa!al-óahilijjdt, Kair 1969, s. 517-521; przekład polski: Siedem kasyd staroarabskidu Mu'allaki, przeł. A. Witkowska i J. Danecki, Warszawa 1981, s. 153.
Tamże, s. 594-596; przekład polski; op.cit., s. 162-163.