PODZIEMNA ROSJA
W całym kraju powstawały Komitety Ochotników i zbierały ofiary na rzecz powstańców - braci Słowian. W petersburskich restauracjach w oparach alkoholu i w takt cygańskich tańców odbywały się wesołe pożegnania ochotników. Orkiestry dęte grały marsze na dworcach, a piękne dziewczęta odprowadzały odjeżdżających bohaterów. Idealiści-patrioci, awanturnicy, pechowcy po szyję w długach, zawiedzeni w miłości, lub po prostu, jak pisał Lew Tołstoj,
dziesiątki tysięcy zdeklasowanych, desperatów, którzy są z miejsca gotowi
iść czy do szajki Pugaczowa, czy na wojnę do Chiwy lub Serbii1
wszyscy zmierzali do Serbii. W tołstojowskiej Annie Kareninie bohater powieści, Wroński, z rozpaczy po samobójstwie Anny składa dymisję i je-dzie walczyć w Serbii. Wielu wczorajszych narodników również udało się tam, by przelewać krew za braci Słowian.
Trzy i pół tysiąca rosyjskich ochotników przekroczyło granicę. Siedmiuset rosyjskich oficerów i dwa tysiące żołnierzy znalazło się w pospolitym ruszeniu Czerniajewa.
W tym właśnie czasie Dostojewski, sławiący wojnę o wyzwolenie Słowian, otrzymał list. Jego korespondentka pisała:
Tak oto zakończył się rzekomy rozdźwięk pomiędzy ludem i inteligencją...
Wśród przygotowań do wojny o wyzwolenie braci Słowian nastąpiła święta
uroczystość pojednania.
Pisała to młoda kobieta, narodnica Aleksandra Korba, przyszła uczestniczka zamachów na cara. Udawała się na wojnę jako sanitariuszka pomagać zbuntowanym Słowianom.
Jednakże Turcy okazali się silniejsi - armia generała Czerniajewa poniosła druzgocącą klęskę. Tylko ultimatum Aleksandra II nie dopuściło do rozgromienia księstw słowiańskich i niechybnej rzezi.
Teraz nastąpił odpowiedni moment, by cesarz wspomógł rozgromionych braci Słowian. I wszystko rozumiejący minister wojny Milutin napisał w dzienniku o „niecierpliwym oczekiwaniu monarchy, by jak najszybciej sięgnąć po broń".
Wreszcie nadszedł dzień 12 kwietnia 1877 roku. Aleksander II wypowiedział wojnę tureckiemu imperium.
Co się wtedy działo! Jakiż entuzjazm ogarnął społeczeństwo! W Moskwie, kiedy jechał do soboru Uspieńskiego na Kremlu, wszystkie główne ulice wypełniał wiwatujący tłum. Okrzyki „Hura!", owacje. Na
290
Wszystkie cytaty z Anny Kareniny Lwa Tołstoja w przekładzie Kazimiery Iłłakowi-czówny, Warszawa 1996.