PODZIEMNA ROSJA
Po obiedzie udali się do gabinetu, gdzie na biurku zobaczyli czasopismo socjalistyczne „Ziemia i Wola". Numer nie był starannie wydrukowany... Drenteln poczynił na ten temat uwagę, uznał jednak, że od strony literackiej wszystko jest poprawne. [Nawet szef żandarmów pragnie uchodzić za wol-nomyślnego, taka jest moda - E.R.]. Nazajutrz otrzymał list, w którym socjaliści wyrażali mu wdzięczność za ocenę i zapewniali, że usterki te niebawem zostaną usunięte! Co za ludzie!
„Co za ludzie!" - w tym okrzyku generałowej było całe przerażenie bezsilnością.
Szef żandarmów tylko roześmiał się. Nie docenił tego, co doceniła mądra Bogdanowiczowa - haniebnej beznadziejności swojej sytuacji. Niepojętą, dziwną niemoc wszechpotężnego niegdyś III Oddziału. I już w kilka dni później dostał nauczkę.
Trzynastego marca około godziny pierwszej Drenteln jechał karetą wzdłuż Ogrodu Letniego w kierunku placu Pałacowego do Pałacu Zimowego. Jego karetę dopędził młody dandys. Generał niejednokrotnie napotykał go już na swej drodze. Młodego człowieka trudno było nie zapamiętać.
Zgrabny, przystojny, o wytwornych manierach, na wspaniałym koniu angielskim, wszystkie damy wyższej sfery przejeżdżające obok w otwartych karetach wpatrywały się w niego przez lornetki.
Tak opisywał tego jeźdźca ziemlewolec Nikołaj Morozow.
Tym razem młodzieniec pocwałował. Dopędziwszy karetę szefa żandarmów, niespodziewanie wyciągnął rewolwer i wystrzelił w kierunku Drentelna. Nie trafił jednak. Pocwałował nieco dalej, w pędzie zawrócił konia i pogalopował na wprost karety Drentelna. Znowu wystrzelił. I znowu spudłował. Po czym oddalił się bez przeszkód.
Strzelającego szybko wyśledzono (dzięki wypożyczonemu koniowi) i aresztowano. Okazało się, że jest to niejaki Leon Mirski, oczywiście szlachcic, członek partii „Ziemia i Wola".
Mirski zdążył rozpocząć studia w zbuntowanej Akademii Medyko--Chirurgicznej, a nawet posiedzieć w twierdzy za rozpowszechnianie nielegalnej literatury. Wyjaśniły się zarazem zadziwiające motywy zamachu.
Okazało się, że Mirski miał narzeczoną. Zuchwałe zabójstwo Mie-ziencowa przez Stiepniaka-Krawczyńskiego zachwyciło dziewczynę! Postać nieustraszonego rewolucjonisty zabijającego w biały dzień szefa
316