0381

0381



Do godziny 6 po południu wyładowanie w Jafie było zakończone. Udawaliśmy się do Hajfy, gdzie na noc stawaliśmy na kotwicy, żeby wejść do portu ze wschodem słońca. Tu staliśmy dwa dni, podczas których wyładowywano wszystko. Jeśli był to sezon pomarańczowy, zabieraliśmy ładunek do Rumunii. Pasażerów w drodze powrotnej mieliśmy mniej, przeważnie pielgrzymki powracające z Ziemi Świętej. Znowu wieczorem wychodziliśmy, wstępowaliśmy na kilka godzin do Aleksandrii, gdzie trzeba było mieć się na baczności przed agentem Syryjczykiem. Prawie zawsze wynikało jakieś nieporozumienie z biletami sprzedanymi przez jego biuro.

Dalej w drodze powrotnej był Pireus. Przychodziliśmy późnym wieczorem i odprawa celna następowała nazajutrz rano. Wtedy też przychodził Kuźma Arwanitidi, niezależnie od tego, kiedy poszedł spać dnia poprzedniego. W Pireusie ładowaliśmy węgiel. Było zawsze dużo kurzu i hałasu, a wieczorem, gdy ładowanie skończono, następowało zwyczajowo ustalone spieranie się o ilość węgla załadowanego, przy czym uzgodnienie zabierało czasem do czterech godzin. Wychodziliśmy potem w drogę do Istambułu.

W dzień, gdy ładowano węgiel i gdy na statku było nieznośnie gorąco i duszno, Kuźma przyjeżdżał po mnie albo sam, albo przysyłał swój samochód, którym jechałem do jego biura. [...] Jechaliśmy na lunch do Aten do hotelu „Grandę Bretagne”, gdzie Kuźma stale mieszkał i miał swój apartament. W ba-rze hotelu poznawał mnie ze wszystkimi swoimi znajomymi, których nazwisk nigdy nie mogłem zapamiętać. [...] Po lunchu Kuźma udawał się na odpoczynek, ja zaś wracałem na statek, gdzie znowu się spotykaliśmy z Kuźmą wieczorem na obiedzie. Czasem dla odmiany jechaliśmy z nim wieczorem gdzieś do restauracji za miasto, ale ponieważ statek odchodził zwykle około północy, wracać trzeba było stosunkowo wcześnie, gdyż latem życie w Atenach rozpoczyna się bardzo późno.

W Istambule agentami byli panowie z firmy Dabković, obaj Lewantyńczycy, jeden pochodzenia jugosłowiańskiego, drugi norweskiego. Nie mogli się ze sobą pogodzić i od czasu do czasu po kolei przyjeżdżali do mnie, ażeby się wyżalić jeden na drugiego. Skończyło się na tym, że pozostał tylko Dabković, Jugosłowianin.

375


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Image02901 IG PAMI ĘTNIK LUBELSKI. niczącym aktowi biskupem do wielkiej sali o 4 godzinie po połudn
W Istambule staliśmy od wczesnego ranka do godziny 6 po południu. Często przyjeżdżał po mnie radca D
62 godz. 9 — 12 przed południem i od godziny 3 — 6 po południu. Komisja klimatyczna, obok
Zdalne pomiary z pułapu lotniczego obejmowały dwukrotną w ciągu doby (o godzinie 2 po południu i 6 r
144 PRZECHADZKI M. Z.: Ale wiesz, o tej godzinie po południu, kiedy i oni chodzili, i my, cmentarz ż
leksyka026 by dojść do hasła normalny (t. II) w 1939. Choć po wojnie można go było dokończyć - zacho
72 73 (11) Odczyn fotochemiczny zjawia się w kilka godzin po naświetlaniu (zależnie od czasu naświet
Zdjęcie931 d. w ciągu 18 godzin po porodzie c. w macicy 1, W fizjologicznej florze jelitowej stwierd
PODZIEMNA ROSJA Po obiedzie udali się do gabinetu, gdzie na biurku zobaczyli czasopismo socjalistycz
Image02701 14 PAM IJT NIK LUBELSK L niosącymi pochodnie, do kaplicy św. Józefa, gdzie na noc został
i D4, uR = uCb = -Ubc)• Po tym czasie cykl pracy prostownika powtarza się. Wartość średnia napięcia
STOSUNKI Z ROSJĄ PO PIĘCIU LATACH POLSKIEJ POLITYKI NORMALIZACJI odbyło się kolejne posiedzenie, ale
torpedowcu byliśmy zadowoleni, że może choć na chwilę uda się nam wpaść do Petersburga, gdzie na każ
DSC03821 chiatrycznych i tam przebywają od rana do p&htcgo popołudnia, a na noc przychodzą do sw

więcej podobnych podstron