Toteż kiedy wieczorem wypływam po drugiej stronie tomu, mam wrażenie, żem się zbudziła ze snu. Znalazła się znów wojna i Sowiety, i wszy, i głód, kaszlący na mnie chłopiec, kolący siennik - wszystko! Głowę mam ciężką jak dynia i oczy mnie pieką od blasku, w którym czytałam. Najlepiej będzie zwinąć się w kłębek i przespać parę kartek tej powieści, którą pisze oto los naszym życiem po wodach Amu-darii.
Pokazało się jednak, że to nie samo czytanie tak mnie rozkleiło. Czy to ta angina nade mną, czy zimne już bardzo noce - nie wiem. Dość, że zaczyna mnie rozbierać grypsko zjadliwe a bezkarne. Pod wieczór gardło boli mnie tak, że już przełknąć trudno, kości mnie łamią i głowa pęka. Poczciwy pan Szczepan wydostał gdzieś parę ziarnek hipermanganu i zrobił mi płukanie. Nie chcę płukania, nie chcę niczego. Dajcie mi święty spokój! W nocy mam taką gorączkę, że wszy przestępują na mnie z nogi na nogę jak niedźwiedzie na gorącej blasze.
Właściwie... to lubię mieć gorączkę, byleby niczego ode mnie nie chciano! Leżę pod kocem i głowa mi kipi. Bardzo zabawne być pod kocem z taką własną roztykotaną bezkrytycznie głową, w której dzieją się niestworzone rzeczy łatwo i płynnie. Wszystko mi jedno, czy to dzień, czy noc... Jeść nie mogę i tak, zwłaszcza że nie ma nic dojedzenia. To niesłychanie upraszcza sprawę... Świat zbiegł mi się do tej własnej, rozło-potanej pod kocem głowy. Gdzieś strasznie daleko ode mnie są jeszcze czyjeś bolące kolana, ale chyba nie moje, bo skądże by się wzięły aż tam? Jest mi całkiem dobrze, byle nikt niczego ode mnie nie chciał...
Aha! Właśnie!
Drugiego dnia mojej grypy, a raczej o drugim, gwieździstym jej wieczorze, kiedy skulona pod kocem, to w dreszczach, to w gorączce, mało co wiedziałam o świecie - całą barżę podrywa nagły rozkaz.
Wysiadać!
Co się stało? Dlaczego? Ano nic się nie stało, tylko jesteśmy u celu. Gwiazdy zawirowały mi w oczach, kiedy z największym wysiłkiem dźwignęłam się na sienniku. Boże dobry! Jakże ja pójdę, kiedy nie mam nawet siły wstać?! Jakże poniosę swoje worki, a zwłaszcza mój bezcenny siennik? I gdzie nas poprowadzą? Jak długo wypadnie nam iść piechotą po nocy? Na myśl o tłoczeniu się, o staniu w ogonie pchających się ludzi robi mi się słabo. Wszystko dobrze, ale co za dużo, to i niezdrowo! Najlepszy pan Szczepan prosi, żebym się nie martwiła, zapewnia, że uniesie swoje i moje rzeczy, i radzi nie wstawać jeszcze teraz, dopiero gdy się
316