marynarze znosili po trapie na pokład motorówki ciężki karabin maszynowy, przybiegł żandarm pełniący służbę u wejścia na molo i zameldował, że komandor Steyer wzywa mnie do telefonu. Zeszedłem z pokładu i odebrałem telefon w budce wartownika. Komandor polecił mi zorganizować natychmiast z żandarmów służbę policyjno-porządkową we wsi, ponieważ doszły go wieści o rabunkach, jakich tam dopuszczają się marynarze. Po rozmowie z komandorem udałem się do kwatery plutonu. Zastałem tam około 10 żandarmów, wysłałem ich na opatrolowanie wsi, sam zaś powróciłem do portu, lecz było już za późno, motorówka odpłynęła przed paru minutami.
Wszystkie trzy kutry wypełnione wojskiem, jakie tego wieczoru ruszyły do ucieczki, Niemcy wyłapali na morzu. Załogi ich zostały wyładowane w portach rybackich Prus Wschodnich, a następnie przewiezione do obozu jenieckiego w Woldenbergu17, wspólnego dla obrońców Westerplatte, Helu i Wybrzeża.
Dnia 2 października przed godz. 8 rano radio szwedzkie podało wiadomość o przybyciu do brzegu Szwecji polskiej motorówki „Batory” z 19 uciekinierami z Helu. W tym samym czasie wpływały do portów helskich: handlowego i wojennego, okręty niemieckiej marynarki wojennej.
Wkrótce potem, na zarządzenie komandora Steyera, wymaszerowały ze swoich stanowisk do portu wojennego na miejsce zbiórki wszystkie oddziały załogi helskiej. W chwili wymarszu 2 Morskiego Plutonu Żandarmerii sprzed nadleśniczówki nadjechał łazikiem komandor Steyer w towarzystwie komandora niemieckiego, lustrującego stanowiska poszczególnych oddziałów polskich. Żandarmi stali w dwuszeregu, mając na lewym skrzydle jeńców niemieckich. Komandor niemiecki zatrzymał się przy nich, coś wypytywał, następnie komandor Steyer kazał mi odprowadzić oddział do portu wojennego.
Maszerując przez wieś, mijaliśmy po drodze ludność cywilną, ustawioną w dwuszeregu na ulicy przed kościołem ewangelickim. Powiewali oni do nas chusteczkami. Gdzieniegdzie odzywały się głosy: „Do widzenia, do zobaczenia się w wolnej Polsce”. Odpowiadaliśmy tymi samymi słowami. Niektóre kobiety stojące w szeregu płakały.
Na ulicy kręcili się już gestapowcy po cywilnemu, z czerwonymi opaskami na lewym ramieniu, na których w białym kole była czarna swastyka. Jeździły też wojskowe patrole niemieckie na motocyklach.
Droga do portu wojennego obstawiona była po obu stronach szpalerem podchorążych niemieckiej Kriegsmarine. Ci młodzi chłopcy przyglądali się nam uważnie i z zainteresowaniem.
U wejścia do portu wojennego oficerowie niemieccy zatrzymywali nadciągające oddziały polskie. Wydzielali osobno oficerów i szeregowych
17 Polska nazwa miejscowości: Dobiegniew (pow. Strzelce Krajeńskie).
301