i czy nie ma niebezpieczeństwa. Uspokajałem go, jak mogłem. Gdy dojechaliśmy, powiedział, że zawsze się za mnie będzie modlił.
Później nastała na Atlantyku zima surowa i w okolicy Cape Race lodowe pola zrobiły się rozległe. Przebijając się przez nie, napotkaliśmy raz dużo fok, które pogodnie siedziały na lodzie i nawet się nie usuwały, gdy statek się do nich zbliżał. Dopiero kiedy pasażerowie zaczęli pokrzykiwać z pokładu, nieudolnie zaczynały się ruszać, szukając przerwy w lodzie, żeby móc dać nura.
W końcu podróży chwycił mróz tak tęgi, że bryzgi wpadające na przednią część pokładu zamarzały niezwłocznie i cały dziób z obmarzniętymi linami oraz windami wyglądał fantastycznie. Ociepliło się przed samym Nowym Jorkiem i wszystko odmar-zło. Taki sam wypadek zdarzył się w parę lat później na „Piłsudskim”, ale wówczas dotarliśmy do portu oblodzeni, z czego reporterzy skorzystali i w dziennikach ukazały się zdjęcia.
Prawie przez dwa lata pływałem wtenczas z małymi przerwami [...]. Pracowało się z wytężeniem, ale praca była przyjemna, gdyż na ogół załoga nasza jest niezwykle ambitna i jeżeli chce, to może dokonać rzeczy, których nie dokonałaby żadna załoga na statkach jakiejś floty o starszej tradycji. Sądzę, że się nie mylę twierdząc, że wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, iż przystąpiliśmy do współzawodnictwa na północnym Atlantyku z innymi, starymi i dobrze zorganizowanymi liniami. Orientowali się zapewne, może podświadomie, że wszyscy na nas spoglądają z nieufnością i krytycyzmem. Mając to wszystko na względzie, strali się nauczyć jak najprędzej.
Rodacy w Ameryce byli naszą moralną i fizyczną podporą. Zapewne wbrew wszelkim przewidywaniom akcjonariuszy duńskich poparli naszą linię zdecydowanie i w lecie mieliśmy zawsze pełno pasażerów. Jechali z nami samodzielnie, jeździło też dużo licznych wycieczek rozmaitych stowarzyszeń.
Dyrektor Larsen w Nowym Jorku, człowiek w wieku lat około 50, o twarzy suchej i o nosie orlim, zdążającym w kierunku podbródka, również ostro zakończonego, nie omijał żadnej sposobności, żeby podczas postoju urządzić przyjęcie na statku czy jakąś uroczystość na lądzie, w której brała udział załoga w uniformach. Znał wszystkich, mógł się napić po kolei z każdym,
354